Dzisiaj, w drugim dniu, moje menu wyglądało nastepująco:
spałam za długo i ominęłam posiłek o 7.00 (śniadanie I)
śniadanie II (godz. 10-ta): jajecznica z 2-ch jajek z odrobiną soli - smażyłam na suchej patelni + 2 cienkie kwadratowe kromki chleba wieloziarristego + pomidor + banan
śniadanie III (godz. 13.30): 150 g serka wiejskiego + pomidor
obiad (godz. 16.30): mała miseczka zupy brokułowej (brokuł 300g, 1 ziemniak, garść suszonej włoszczyzny, sok z cytryny, 1/2 kostki rosołowej, szczypta soli, pieprz - połowa zupy została na jutrzejszy obiad) + 1 kromka chleba pełnoziarnistego + 2 łyżki startej marchwi + 50g serka wiejskiego + 1,5 plasterka sera białego
kolacja (będzie o 19.30): 1 mały jogurt naturalny z garścią suszonych nasion goji +
`1 kromka chleba z plastrem chudego twarogu + 1/2 papryki czerwonej.
To, co zaznaczyłam na czerwono nie jest dozwolone! Niektóre potrawy nie jestem w stanie zjeść bez odrobinki soli. Z kostki rosołowej jednak zrezygnuję, przecież to sama trucizna; bananów też nie będę jadła - w zamian za to zjem inny dozwolony owoc. W niektóre weekendy, jak mam wolne, lubię sobie trochę dłużej pospać i nie jest to realne, bym to zmieniła, wolę ominąć 1 posiłek. W ciągu tygodnia przykładnie wstaję o 6.00, a więc śniadanie I będzie o 7.00.
W sumie nie najadłam się w żadnym posiłku do syta, ale nie jestem głodna - i o to chodzi!
Muszę nauczyć się tej regularności zjadania posiłku - to jest trudne, gdyż żadnego skubnięcia pomiędzy nimi nie może mieć miejsca (dietetyczka zaliczyła takie skubnięcie do kolejnego posiłku, a ma ich być dziennie 5, nie więcej i nie mniej; poranną kawę zalicza też do posiłku).
Żadnego posiłku nie zjadłam z rodziną, bo pilnowałam godzin ... to trochę przykre, ale tak już zostanie.
Nie ćwiczyłam, bo nie mogę, dopóki nie zrobią mi tego zabiegu. Cały czas boli mnie brzucho - nie będę ryzykować. Ruszam się przy obowiązkach domowych, dzisiaj do 16.30 bieganina. W pracy też dużo chodzę, a po pracy bieganina przy obowiązkach domowych (do około godziny 18-19). Na razie musi to wystarczyć.
Zważę się dopiero w sobotę rano.
magnolia90
31 grudnia 2013, 21:04Nie narzekam zbytnio. I mi się tak wydaje, ale w końcu jest to jadłospis od dietetyczki.
juli7
29 grudnia 2013, 19:37sporo nawet masz tego jedzonka :)