Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 4 - godz. 16.30


Tłusty Czwartek - żadnego pączka nie było i nie będzie. Zjadłam 1 chrust - malutki, cieniutki, zgodnie z obietnicą. Ponadto brązowy ryż (3 porcje) - dalej mi smakuje. Do jaglanki raczej nie wrócę, bo nie smakuje mi w czystej postaci, a chcę ograniczyć do dopuszczalnych dodatków (jabłko, cynamon, stewia) - w tej postaci ryż mi smakuje, a jaglanka nie bardzo. Wrócę  do niej po detoksie (będę ja jadła z pysznymi dodatkami i w różnych postaciach). Ostatecznie pozostanę przy diecie ryżowej (miałam wybór: dieta ryżowa, dieta jaglana, dieta ryżowo-jaglana)Najbardziej brakuje mi moich koktajli owocowo-warzywnych i jogurtu... Dosyć o jedzeniu, bo odkrywam, że brakuje mi wiele innych rzeczy. Czuję się dobrze, nie powiem, że super dobrze. Znacznie ograniczyłam kawę i dopada mnie spadek ciśnienie i senność w ciągu dnia i wtedy dopiero decyduję się na drugą słaba kawę.

Spadek wagi od wczoraj o 0,6 kg. :)Jestem zaskoczona takim tempem spadku, bo przecież zjadam ok. 1300 kcal na dobę. Górnicka w swoje książce obiecuje, że spadek wagi w ciągu 10 dni wynosi 5 kg przy jedzeniu ryżu w dowolnych ilościach (samego ryżu + dozwolone dodatki) - chyba nie ściemniała. :)

Zaglądam do Vitalijek, ale tak szybciutko, omijając treści dotyczące jedzenia (zdjęcia piorunującym tempem).