Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7809
Komentarzy: 127
Założony: 12 lutego 2013
Ostatni wpis: 7 lipca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
majaa32

kobieta, 43 lat, Słupski Młyn

162 cm, 63.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 lipca 2017 , Komentarze (2)

....no to melduję się, że żyję!!! Oj długo tu nie zaglądałam tylko dwa razy tak na szybko i nic poza tym. Chroniczny brak czasu tradycyjnie nic w tej kwestii się nie zmieniło, a chcąc do tego powalczyć jeszcze o swoje zdrowie i figurę to same wiecie jak jest-----po prostu doba zbyt krótka.

Z ostatnich newsów to mój Franczesko niedawno chorował na bostonkę i przeszedł ją niestety dość poważnie. Dwa dni nic nie jadł i nic nie pił, strasznie go wysypało, wymioty, biegunka i o mało co szpital. Na całe szczęście jakoś tak pomalutku  udało się choć strzykawką przepajać go i obyło sie bez kroplówek. Natomiast przeżył to tak mocno że  cały świat poza mamą się nie liczy a powrót do żłobka to dla niego duży wyczyn i nie małe wyzwanie. Z resztą dla wielu dzieci ze żłobka skończyło się to w podobny sposób, jednak nasz maluszek był najcięższym przypadkiem:(((

Z kolejnych   ciekawostek całkiem niedawno stałam się posiadaczką takiego oto super wynalazku,

który na prawdę bardzo ułatwia kalkulację, treningi itp Jednakże zbyt krótko go mam by móc Wam konkretne rezultaty przedstawić. Na razie ogarniam jego działanie i bawię się tętnem, odkrywam nowe funkcje:) poznaję nową społeczność  Polarowską i staram się pozyskać jak najwięcej wiedzy.

Jeśli chodzi o dietę bywa różnie. Mam kilka dni gdy wszystko trzymam w ryzach choć nie stosuję specjalnie ułożonej diety tylko na co dzień przyswajam produkty zdrowe o niskiej kaloryczności, jednak po tych czystych dniach przychodzą i takie gdy pozwalam sobie na grilla jakieś ciasto bądź niestety podjadanie popołudniami. Nie mam z tego tytułu wyrzutów sumienia i nie zadręczam się bo tak jak mówiłam zawsze we wszystkim trzeba mieć umiar zarówno w jedną jak i w druga stronę. Mimo tych różnorodności w jedzeniu pomalutku gubię wagę obecnie to 56,1kg znacznie ładniejsza sylwetka , mniejszy cellulit i lepsza wydolność organizmu.Jest na prawdę dobrze , nawet coś ruszyło jeśli chodzi o moje nogi czyli moja piętę achillesową:) zaczyna się coś dziać. Także na razie walczę dalej i się nie poddaję. Staram się trenować regularnie 3-4 razy w tygodniu, choć niestety w domu albo orbi albo z Anią Dziedzic albo Martą Henning. Nie udaje mi się biegać ze względu właśnie na mojego Frania i jego pory spania. Rano zbyt wcześnie wstaje bo nadal koło 4:30-5tej a wieczorem gdy zaśnie koło 20:30 musze zrobić obiad na kolejny dzień przygotować się do pracy itp

pozostaje zbyt mało czasu na wybiegi wiec ćwiczę na moim ukochanym stryszku. Nawet juz go polubiłam i może trochę go umebluję żeby było milej:)

co jeszcze.... a tak jak pisałam wcześniej zakupiłam fotelik rowerowy dla Frania i się okazało że mam problem z montażem na żaden rower nie pasuje tak jak powinien. Ostatecznie zamontowałam go na swoim ale siodełko mam tak wysoko że nie mogę pedałować całą stopą i podjazdy pod górkę są trudne, a poza tym okazał się on już starym gratem -mój rower oczywiście:)któremu wszystko zaczyna szwankować i chyba mnie czeka jeszcze kolejny zakup, może jakąś tradycyjną damkę z 3 biegami albo coś w tym rodzaju??? nie wiem co sądzicie??? Na razie synek jeszcze nie do końca penie się czuje w foteliku ale myślę że to się zmieni, bo sam zaczyna wołać na rower tylko boi się szybkich prędkości


Póki co to nie wiem co jeszcze napisać dzieje sie ostatnio bardzo dużo i rozważam zmianę pracy ta nie daje mi juz takiej satysfakcji jak kiedyś brak możliwości rozwoju i ten tryb siedzący buuuu zabija mnie

a oto jak na chwilę obecną wyglądam

ogólnie życzę wszystkim miłego weekendu i całuję mocno:)

2 maja 2017 , Komentarze (7)


Witajcie:)
Myślałam, że w kwietniu nie poczyniłam żadnych postępów bo nie było widać spadków na wadze i z przekory zerknęłam na historię pomiarów i tu mile się zdziwiłam. Mimo nie trzymania diety od połowy miesiąca w sensie kaloryczności, jeśli chodzi o zdrowe jedzenie to jak najbardziej na plus, tylko kilka razy wpadły niezdrowe posiłki lub przekąski więc jest ok, spadło mi w obwodach tu i ówdzie i to nawet całkiem sporo. Ćwiczenia jednak zostały wynagrodzone :D Jestem niezmiernie zadowolona i walczę dalej!!!!!!!
Na maj kontynuacja wyzwań
-squats
-plank
-rozpoczęłąm 5000 przysiadów w maju:)
-3x na tydzień bieganie
-2x na tydzień trening siłowy
Taki mam plan, a co wyjdzie????
Okaże się w podsumowaniu miesiąca......
Pozdrawiam Was mocno ;)

Historia pomiarów

Pomiar Masa ciała Szyja Biceps Piersi Talia Brzuch Biodra Udo Łydka Spalonych
kalorii
Zawartość
tłuszczu
Usuń pomiar

kg cm cm cm cm cm cm cm cm kcal %
28 kwiecień57,1 29,0 28,0 85,0 70,5 78,0 91,0 55,0 38,0
25

31marzec57,0 31,5 29,0 85,0 72,0 84,0 93,0 55,0 37,5
26


29 kwietnia 2017 , Komentarze (10)

Ciasto czekoladowo marchewkowe na rozpoczęcie weekendu

Długo oj długo nic nie pisałam. Wchodzę codziennie czytam komentuję ale nie piszę, może inaczej pisałam dwa razy i jak dodaję wpis szlak jasny mnie trafia bo albo jakiś błąd na stronie albo wpisu nie dodaje zdjęcia uciekają, bierze mnie nerw i już nie pisze kolejny raz....Tak oto przebiega moje pisanie w pamiętniku:)

Jeśli chodzi o dietki od świąt zmieniłam kaloryczność na większą, tamta wydawała mi się zbyt niska, miałam mało energii i dopadł mnie leń wielki....Jak się okazało mimo iż przejadam obecnie około 1400-1600 kcal nie tyję:) ani grama ale oczywiście tez nie schudłam. Zobaczymy dalej co będzie, będę nad tym myśleć. Aktywność była i to spora , do czasu.... kiedy dostałam @ a że mam bardzoooo bolesne, odpuściłam poranny jogging(dobrze zrobiłam bo z bólu prawie na wymioty mi się zbierało), kolejnego dnia było lepiej więc poszłam pobiegać ale strasznie mnie przewiało, przemokłam i mam za swoje katar, stan podgorączkowy, osłabienie i boli gardło. Jaki człowiek stary taki głupi i tylko tyle powiem na ten temat.....

Teraz pozostanie mi powrót do sił i jak na razie chyba orbi i tzw dywanówki. Mam nadzieję że pogoda się poprawi bo już mam dość wiatrów i chłodów. Wkoło domu i w ogrodzie tez cokolwiek ciężko ruszyć a już nie wspomnę o spacerach z dzieckiem.

Powróciłam do pieczenia chleba na stałe, uwielbiam ten zapach rozchodzący się po całym domu świeży chleb, chrupiąca skórka mmmm super, mimo iż zabiera mi to sporo czasu lubię ten cały rytuał. Ostatnio dodałam trochę kapusty kiszonej i kminku już na etapie wyrabiania ciasta i powiem Wam że strzał w 10kę, chlebek puszysty i wilgotny w środeczku, a do tego ten aromat, moje smaki zdecydowanie

Życzę wszystkim mimo wszystko:) udanej majówki i pogody choć troszkę lepszej niż w ostatnie dni!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

pozdrawiam cieplutko

14 kwietnia 2017 , Komentarze (2)

waga spada pomalutku, na nogach rozbija się tłuszcz na drobne, mam nadzieję że zacznie znikać niebawem, no i jeszcze duża praca nad brzuchem pozostała

Aktualne pomiary

Masa ciała kg

Szyja cm

Biceps cm

Piersi cm

Talia cm

Brzuch cm

Biodra cm

Udo cm

Łydka cm

Zawartość tłuszczu
w organiźmie %

13 kwietnia 2017 , Komentarze (9)

dodaję dla tych którzy byli ciekawi mojej postury przy tej wadze. Mam masywne nogi zawsze z tym mialam problem , a po leżącej zagrożonej ciąży problem się pogłębił niestety. Praca,praca, praca i dieta nic więcej nie pozostaje:)

11 kwietnia 2017 , Komentarze (1)

Wyszedł pyszny polecam!

Wieczorem rozpoczynamy przygotowanie ciasta wg przepisu:

mąka pszenna razowa typ 2000  200g

mąka kukurydziana   100g

mąka pszenna chlebowa ty 650    200g

ciepła woda 350ml

paczuszka suchych drożdży

płaska łyżeczka cukru

łyżeczka soli do smaku

Ja wyrabiam całość w maszynie do chleba, ale z powodzeniem można ręcznie ok 10minut do połączenia składników odpoczynek 5 minut i jeszcze raz 10 minut wyrabiania. Ciasto musi być gładkie lśniące o konsystencji lekko rozlewającej się, nie zwartej jak na tradycyjny chleb. W razie potrzeby dolać ciut wody lub ciut mąki. Można wg uznania dorzucić nasiona dyni słonecznika czarnuszkę zioła prowansalskie ja uwielbiam z kminkiem :)))itp

Gotowe ciasto przekładamy do keksówki przykrywamy folią spożywczą i wkładamy na noc do lodówki:)

Rano wyciągamy czekamy około pół godziny do ogrzania ciasta rozgrzewamy piekarnik do 220stopni wkładamy chlebek i zmniejszamy temp na 200stopni, pieczemy około 35 minut w razie potrzeby ciut dłużej

przepis zaczerpnięty ze strony smakowitychleb.pl ale zmodyfikowałam dodając różne rodzaje mąk

Teraz jestem w trakcie robienia własnego zaczynu- zakwasu z mąki żytniej razowej, będę piekła extra chlebek na święta:) podzielę się przepisem i zdjęciami:)

11 kwietnia 2017 , Komentarze (10)

widoczku już nie wkleiło i dalszej części

Na koniec polecam zakup,dużo fajnych informacji dla osób które rozpoczynają zabawę  z odchudzaniem

Mam nadzieję ze tym razem wejdzie cały wpis!!!!!!!!!!!!

Od czego to zależy, moze dlatego że piszę z telefonu??????

Buziak

11 kwietnia 2017 , Komentarze (1)

jestem zła bo kolejny raz nie dodało mi całego wpisu z niedzieli, dodałam zdjęcia i komentarze do nich no cóż nic już nie zrobię. 

Upiekłam w niedzielę pyszny chlebek, a potem drożdżowe ciasto z rabarbarem na mące razowej, pycha

A to widoczek po skończonej trasie biegowej, prawie pod samym domem

9 kwietnia 2017 , Komentarze (2)

Od rana bieganie zaliczone około 6 km, coraz lepsza wydolność oddechowa

8 kwietnia 2017 , Komentarze (4)

Wczoraj udało się po południu pobiegać, aż miło i dla mojego ciała i dla duszy. W końcu się trochę odprężyłam i przestałam myśleć o tym co złe:(  w domku się troszkę posypało a że to mój drugi związek to czasami zaczynam się zastanawiać czy tak na prawdę musi być??? Czasami może lepiej byłoby samemu, bynajmniej nie masz złudzenia że można liczyć na drugą osobę. A może to ja się nie nadaję????Może mam zbyt wielkie oczekiwania????

Ach szkoda się wprowadzać dalej w zły nastrój już nic nie mówię na ten temat....

Mam nadzieję że dziś też znajdę chwilę na biegi po lesie choć wczoraj spotkałam tyle różnych żyjątek że na koniec aż strach mnie obleciał:) cała wataha dzików razem z młodymi:) no ale po cichutku udało się wycofać a mamusie pozostały spokojne i tylko obserwowały:) Jednak musiałam trochę skrócić trasę. 

W tygodniu z dietka bywało różnie wpadło kilka dodatkowych kcal trochę przybyło na wadze no ale cóż bywa. Docelowo chciałabym osiągnąć 53 kg więc troszkę mi poozostało i zastanawiam się czy pozostać na diecie Vitalii w tej chwili 1300kcal z małymi zmianami czy raczej już całkowicie zrezygnować

a oto moja wczorajsza trasa biegowa