Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
mam doła


Od 12 kwietnia waga ciągle w okolicach 85, a jak spadnie, to wzrośnie. Już się staram dokładnie przestrzegać tej diety, na ile mogę ale to 85 jakoś nie chce zniknąć. Waga też mi świruje. Dzisiaj weszłam na nią kilka razy pod rząd starając się stawać tak samo i co ? między 85,3 a 84.0.
Na pocieszenie w talii zgubiłam 1 cm.
W majowy week-end byłam na wycieczce na Węgrzech - cudowny kraj plus 30 było cały czas i wszystko kwitnie, czułam się jakbym przeskoczyła z kwietnia do lipca. Budapeszt jest piękny, mają też gorące źródła co 2 kroki i taniej niż w Polsce, kuchnia też świetna. Trochę tylko dziko tak kompletnie nic nie rozumieć, ale za to Węgrzy w dużych miastach mówią po angielsku lub rosyjsku, a jak nie to starają się po polsku (nareszcie ktoś nas lubi!). Oczywiście miałam przez to przerwę w diecie, ale nie szalałam zbytnio, ale być na Węgrzech i nie spróbować wina to by była szkoda.
Jednak od tygodnia wracam na dobrą drogę. A waga stoi w sumie czy szaleję, czy się staram.
Może za tydzień, jak mi się @ skończy?
  • misia2030

    misia2030

    13 maja 2013, 02:40

    no to witaj w klubie.. masakra jakas.. eh ja tam chcialam tylko 4 kg jeszcze.. ale zawsze pod gorke musze miec..