Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
yes yes yes


Po chyba 3 miesięcznej męce z 84 wreszcie coś ruszyło i właśnie dzisiaj zobaczyłam 81,9 bo już myślałam że waga nigdy nie ruszy, ale jak wszystko na tym świecie ma ona swoje narowy i niestety, ale trzeba to przeczekać, chociaż nie powiem, że łatwo było. Pamiętam tydzień bez diety i 2 kg, które mi wtedy przybyło, więc niestety, ale jak tylko się nie pilnuję, to każdy ciężko wywalczony kilogramik wróci z prędkością światła, więc nie ma co kombinować. Kończę, idę gotować na jutro.