Ten tydzień w zupełności poświęciłam rodzinie. Nawet nie wiem kiedy mi zleciało te siedem dni. Czas w zupełności wykorzystany aktywnie. Przy okazji zgubiłam 3kg w związku z czym jestem w szoku. Jeść jadłam, nie wpieprzałam do momentu, że nasuwało się tylko wc. Co w moim przypadku w związku z pobyt w domu jest sukcesem. Jadłam sporo, bo "nie jestem na diecie to mogę", bo "potem nie będę mogła", by "najeść się na zapas". Ale i tak było o wiele lepiej niż zawsze i lepiej niż ostatnio. Dużo ruchu, więc kilogramy spadły. Spacery po plaży, zabawy z psem, całe dnie poza domem w ruchu. Zabawy z berka z bratem czy gra w paletki. Było to świetny pobyt w domu. Czułam się szczęśliwa. Miałam też okazję nacieszyć się moim psem aż się nie chce wracać.
Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie mój pobyt w domu, miało być nad książkami, samotnie w pokoju. Ale myślę, że nic nie straciłam, na maturę przyjadę, nie nastawiam się, że ją poprawię a na pewno nie napisze jej na 90% ale co by nie było chemię nieorganiczną mam powtórzoną i jakbym się zdecydowała jednak za rok pisać, to będzie już mniej powtarzania.
Dzisiaj wieczorem wyjeżdżam, jutro rano będę w Łodzi i wracam do zdrowego odżywiania, bo to po prostu lubię. Lubię jeść zdrowo i do tego widzieć efekty w postaci utraty kilogramów. Najważniejsze to w każdej dziedzinie zachować umiar.
P.S. Chcę mieć na tym koncie tylko te osoby, które faktycznie mnie odwiedzają i których ja lubię czytać, co za dużo to niezdrowo ;)
bluegirl77
5 maja 2012, 21:09a i sorki ... pomylily mi sie Twoje wymiary z inna vitalijka... no ale wzrost ten sam;)
bluegirl77
5 maja 2012, 21:06widze ze mamy podobnie...jak sie wraca do domu to tez tak mam - a zkemsobie bo tam nie mam takich pysznosci, pozniej nie bedzie, to takie smaczne.... itp, itd... jak wracam do Wawy to zawsze sie trzymam no a w domku to wiadomo chyba taki powrot do dziecinnej beztroski,.. ja tez mialam siedziec w ksiazkach a wyszlo jak zawsze... no i rowniez uwazam ze spedzilam dosyc dobrze majowke ... z rodzinka... ze zwierzatkami moimi i aktywnie tez bylo choc i slodkosci byly ... ps. widze ze mamy podobna wage i wzrost... wiec walczymy ... pozdrawiam ;)
.deynn
5 maja 2012, 19:20oh nie wytrzymałabym na gastro przez kilka dni - a najlepsze że dzisiaj też miałam wyjeść ale boję się gastro ;/ i gratulacje tych trzech zgubionych kilogramow ;D
grubaskowa
5 maja 2012, 18:45Ja odwiedzam ;)
milkyways
5 maja 2012, 18:05Ała. A ja właśnie pokłóciłam się z mamą i jak czytam o szczęściu w rodzinie... ;D Ale ładne 3kg! Nie powiem, że nie.
Droll
5 maja 2012, 16:39Mi też ten weekend minął zdecydowanie za szybko, nawet nie zdążyłam się obejrzeć, a już się kończy. Cieszę się że ze swojej majówki jesteś zadowolona, mogę tylko powiedzieć, że zazdroszczę morza w tych dniach :) Co do znajomych to racja, ja w sumie nie mam ich dużo, a większości nawet nie kojarzę. Cały czas staram się być pozytywna, powtarzam sobie jak mantrę każdego dnia, że `od jutra będę smutna, dzisiaj jeszcze będę szczęśliwa` ;d Dlatego zabieram się do czytania Twojego poprzedniego wpisu. A! I gratuluje tych 3 kilo, to naprawdę dużo!
eterniaaa
5 maja 2012, 16:23dziękuję ;) co do mojego przeżuwania, to przemyślałam to i faktycznie - obejdzie się bez ;) a co do Twojego 3 kg, jeśli to nazywasz "przy okazji" to... gratulacje! ;D