W sobote otworzylam sezon rowerowy :) Uwielbiam wyskoczyc na minimum godzine na mala wycieczke po Warszawie :) Dzisiaj jednak sie troche wylamalam i postanowilam pobiegac...juz wiem to byl sredni pomysl. Po pierwsze nie lubie biegac, a po drugie mam troche duzy biust i bardzo potem cierpie, niestety sportowe staniki nic tu nie pomagaja.. Jednak troche cwiczen na swiezym powietrzu, oraz kilka razy gora, dol po schodach, i wreszcie doceniam mieszkanie na 9 pietrze :) Jeszcze dodatkowo dzisiaj wyczytalam w Waszych postach o wyzwaniu przysiadowym :) Pierwsze 50 mam za soba.
I mam do Was takie pytanie, jakie znacie cwiczenia na pozbycie sie tych nieszczesnych skrzydelek na rekach ??? Pozdrawiam i zycze wytrwalosci, Buziaki :*:*