wpiepszam jak dzika (a do tego wszystko niezdrowe) i zła jestem na siebie okrutnie co to dalej będzie? a może ja jednak nie chcę się odchudzać? może lubię być sobie taka tłusta, nieatrakcyjna, niezadbana i do dupy?! jak nie wyznaczę konkretnego celu, to szkoda czasu wszystkich, którzy te moje stękania słuchają... i mnie też szkoda, bo zamiast pisać, mogłabym w tym czasie zjeść jakieś pyszne ciasteczko