...tak powiedziała moja mama po tym jak zobaczyła ich auto, a raczej to co z niego zostało...
Nie ma całego, jest zgnieciony aż do przednich siedzeń, przód też. Tir uderzył w nich od tyłu i wbił w barierkę.
I cóż z tego, że mój brat jeździ zaledwie 70km/h. Zawsze znajdzie się jakiś idiota...
Teraz cieszę się bardzo, że po wszystkich badania, tomografii, rezonansie, okazało się, że mają tylko ogólne potłuczenia.
Cieszę się,że po wypisaniu ze szpitala wrócą na trochę do Sosnowca, że będę ich miała tak blisko siebie.
Spieszmy się kochac ludzi....bo naprawdę nie wiadomo kiedy ich stracimy...
Nawet nie wiecie, jak jestem wdzięczna tej sile wyższej, która nad nimi czuwała.
Dotarło do mnie jak bardzo kocham mojego "małego" braciszka... i jak bardzo zależy mi na jego żonie.
Nie liczą się pieniądze, pogoń za nimi, zbędne kilogramy, to wszystko nic... najważniejsza jest rodzina i ich zdrowie. Wszystko inne to banał i każdy problem da się jakoś rozwiązac.
Bądźcie dla siebie dobrzy.
Dziękuję Wam za wszystkie ciepłe słowa i wsparcie.:*
P.S.
Chciałabym podziękowac dobrym ludziom, którzy pomogli mojemu bratu i jego rodzinie udzielając pierwszej pomocy... i nie był to kierowca tira....
aischad
23 października 2007, 12:55najgorsze masz już za sobą. A to co piszesz to prawda. Żyjemy szybko i nie doceniamy tego co mamy. Do mnie dotarło to podczas choroby mojego dziecka. Teraz żyję trochę wolniej i poświęcam małemu misiowi każdą wolną chwilę. Uszy do góry! Buziaki!
babola
23 października 2007, 12:20że wszystko sie wyprostowało, i tak jak piszesz na szczęście to tylko potłuczenia.Tak Magdziu , nic nie jest tak ważne jak rodzina.Nauczmy sie na nowo ich kochac , na nowo czyli lepiej dziekujac za to że są z nami i dajmy to co najcenniejsze Swój CZAS. Ściskam Cie bardzo bardzo mocno :))) Kiedys juz mówiłam, że Anioły czuwaja i są z Nami? Uwież w to. Buziaki