Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
mrówka pracusia


Nareszcie jakiś produktywny dzień. Z samego rana podjechałam do sklepu i zrobiłam zakupy na cały tydzień. Kupowanie dietowe, z kartką, naprawdę kosztuje dużo mniej niż kupowanie tego, co człowiekowi przyjdzie do głowy, kiedy patrzy na półkę. Przyznaję, że upatrzyłam już sobie buty, które nabędę metodą kupna, bez cienie wyrzutów sumienia, jak tylko zaoszczędzę wystarczającą kwotę.

Potem byłam w przychodni. Pobrali mi krew no i mam głęboką nadzieję, że to coś wyjaśni. Jeśli się okaże, że jestem absolutnie zdrowa, to nie będzie dobrze. Bo wtedy przyczyn mojego chronicznego zmęczenia będę musiała szukać we własnej głowie, a to po pierwsze będzie dużo trudniejsze, a po drugie z moją głową wszystko w porządku. A nawet jeszcze lepiej!

Na resztę dnia zamieniłam się w perfekcyjną panią domu. Nie kocham tego. Obiecałam sobie, że kiedyś będę miała panią do sprzątania i na pewno tak będzie! 

A w ramach wieczornego relaksu "Między wariatami' Marcina Mellera i kawa. A kolacja wyglądała tak:

  • Agnes2602

    Agnes2602

    27 czerwca 2014, 22:48

    Ja na chwile obecna ,na kolacje zazwyczaj ,wciagam koktail z truskawek i jogurtu naturalnego ze stewia.