Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
43 dzień diety/ 7-my tydzień 18 października 2011

Ważenie = 97,30 kg
U mnie to chyba już norma taki spadek. No i dobrze. Byle tak dalej. Teraz już to rozumiem jak pisały niektóre vitalijki o tym, jak bardzo chcą już zobaczyć np. 8 na początku wyniku. Teraz ja też tak chcę..., ale wg wszelkiego prawdopodobieństwa mogę się tego spodziewać za jakiś miesiąc dopiero. Będę się cieszyć jak dziecko jak do tego dojdzie.
Przez ostatni tydzień przestrzegałam diety o tyle, że oczywiście (jak zwykle) nie tknęłam innych produktów oprócz zalecanych. To akurat potrafię i nie sprawia mi to na szczęście żadnych kłopotów. Jak mam ochotę na coś słodkiego to pędzę do lodówki po kawałek sernika i jest ok. Dobrze, że ten sernik mężowi nie smakuje, bo on to dopiero jest łasuch...nie to, żebym mu żałowała, ale jednak na dłużej mi wtedy starcza. Pisałam już, że piekę z 600 g sera i sernik mam na 3-4 dni i to takie spore są te dzienne porcje.
Produkty całkowicie nieużywane przeze mnie;
- makarony, kasze
- ziemniaki
- pieczywo (chociaż ostatnio jak mężowi robiłam kanapki z takich świeżych pachnących bułeczek to ślinka mi trochę kapała...)
- cukier i produkty z cukrem
- owoce
- alkohol
Przyzwyczaiłam się już do diety. Nie szukam po omacku, bo mam już wypróbowane przepisy i już na pamięć potrafię zrobić np. bułeczki dukanowskie, placuszki albo naleśniki.
WAŻNE! - zawsze dobrze jest mieć coś na zapas w lodówce, np. upieczone mięso, albo choćby ugotowane jajka, żeby potem przy braku czasu szybciutko naprędce coś zrobić albo upichcić.
Piję sporo herbat różniastych. Robię na początku dnia spore naczynie takiego napitku i potem korzystam do wieczora. Jeśli jeszcze są to herbatki z witaminkami to jeszcze lepiej, bo woda jednak wypłukuje nam z organizmu nie tylko to co niepotrzebne, ale przy okazji i całą resztę i czasem na tej diecie zaczynają nas np. szczypać oczy, albo łamią się paznokcie, albo mamy jakieś dziwne "sensacje" z pęcherzem itp. Ja tak miałam przez chwilę. Zaczęły mnie boleć i szczypać oczy - kupiłam w aptece kropelki ze świetlikiem i trochę to złagodziło tę dolegliwość, ale żeby od środka witaminowo też coś w tym kierunku zrobić kupiła Vigor comlete z luteiną, no i jednak spróbuję więcej tych herbatek pić, bo ostatnio to w większości była woda.
Ja mam dobrze, bo prawie naprzeciwko mam sklep z herbatami i kawami z całego świata i mogę sobie wybrać co chcę, ale jest też sklep internetowy, dlatego wkleję wam zdjęcia z tych ulotek, które dostałam przy zakupie herbat. Może ktoś skorzysta.


 


Poza tym piję herbaty z serii BIO-AKTIV - zielona z maliną i zielona z pigwą (rano), a wieczorem melisę z pomarańczą - jest baaaardzo smaczna. Kupiłam chyba w Biedronce kiedyś.
Jeśli do tego dołożyć jeszcze różne rodzaje SAGI - dzika różą z malina i żurawiną, dzika róża z wiśnią, dzika róża z pigwą i truskawką, herbata czerwona prasowa w kostkach "Pu-erh Tea HAICHAO" i też chińska "NINGHONG" z kłączem pochrzynu ułatwiająca m.in. trawienie tłuszczów

 to jest tego niezły wybór...tylko najczęściej poprostu nie chce się parzyć (tym bardziej, że każdą herbatę parzy się zupełnie inaczej) i łatwiej sięgnąć po wodę. Rano i tak wypijam cały "kubeł" (taki 1/2 l wielki kubek) kawy inki z mlekiem i słodzikiem, bo kawy prawdziwej nie piję wogóle.
Od poniedziałku mam dni P+W, więc staram się jeść ile się da warzyw.
Wczoraj kupiłam dwa brokuły i kilka dużych pieczarek. Dziś zrobię brokuły z pomidorem i mięsem i jakiś dip do tego, może czosnkowy, a jutro będą pieczarki nadziewane mięsem i papryką z jajkiem. Pojutrze pulpety wołowe.
Dobry plan to połowa sukcesu. Pamiętam jak na początku diety latałam po kuchni i kombinowałam co tu szybko zjeść. Teraz już wiem, że jak wcześniej nie zaplanuję to będę musiała jeść byle co, a głodna chodzić nie powinnam. Chociaż....w tamtym tygodniu jak "zwiedzałam" Carrefour to tak mi piszczało w żołądku, że...szok! Wzięłam się na sposób i popijałam Cisowiankę z butelki, która dopiero co wstawiłam do koszyka...a nie powinno się dopuszczać żeby tak kiszki "walca grały".
Wczoraj było podobnie bo w każdy poniedziałek wysyłam faktury z poczty w Carreforze i mam wtedy okazje połazić po markecie, ale jak zwykle tak stracę rachubę czasu, że zamiast za godzinę wychodzę ze sklepu dopiero za kilka, to i nic dziwnego że głodna jak wilk jestem....a tu tyle żarcia dookoła...makabra. Jak przyjeżdżam do domu to nadrabiam z jedzeniem, ale tak nie powinno być. No ale....dietka jakoś działa, więc chyba nie jest tak źle.
Wiecie co?! Wlazłam w swoje stare dżinsy! rozmiar 37! Troszeczkę suwak musiałam docisnąć, ale wlazłam!, a od trzech lat leżały i już je miałam wyrzucić na śmieci...
Zlicytowałam na Allegro fajny stanik, bo moje wszystkie zaczynają mi wisieć, albo się zsuwać, a tego nie cierpię. No i czekam teraz na przesyłkę. Ciekawe...pierwszy raz zamawiam ciuch przez Allegro. Moje siostrzyczki mnie podkształciły co i jak i teraz już trochę sprawniej się po tym portalu poruszam, ale ten stanik to też siostrzyczka mi link podesłała, no i wypaliło.
Aaaa, zapomniałabym. Co myślicie nt. fruktozy?




Nie myślicie, że byłaby to lepsza alternatywa niż ten słodzik? Myślę oczywiście o Dukanie, ale nie tylko, bo pisze przecież, że zużywa się jej 40% mniej niż cukru. Ile też w końcu my na diecie słodzimy? Minimalnie. Herbaty wogóle, czasem odrobineczkę do smaku np. twaróg, ale to dosłownie małą szczyptę. No chyba, że do pieczenia. Nie wiem jak się to ma do tego słodziku. Może ktoś z was coś w tym temacie "kuma" to napiszcie.
No. To teraz sobie "Was" poczytam, co tam u słychać dobrego.
Buziaczki dla wszystkich! I pozdraaaaaawiam! Hej!

  • Adrian.

    Adrian.

    26 października 2011, 20:34

    Także pię herbnaty z bio active.. zielona z maliną lub zielona z pomarancza ;)

  • agnieszka3532

    agnieszka3532

    18 października 2011, 21:23

    Oby tak dalej to mnie przegonisz:)) buziaczki:* zadzwonie to pogadamy

  • Agujan

    Agujan

    18 października 2011, 19:25

    ... i jeszcze jedno - na dukanie się nie znam ale chyba jeśli nie wolno owoców to fruktozy chyba tez nie ... Choć rzecz jasna jest zdrowsza i lepsza od słodzików...

  • Agujan

    Agujan

    18 października 2011, 19:22

    uwielbiam najróżniejsze herbatki i muszę mieć ich zawsze dużo żeby mi się nie znudziły zielona w kilku odsłonach czerwona i mate i ziołowe ale samą wodę tez lubię i popijam praktycznie non stop. Życzę jak najszybszego zobaczenia tej upragnionej 8 :)

  • 7051953

    7051953

    18 października 2011, 18:59

    chyba skleroza mnie atakuje, zapomniałam napisac, że mocno życzę Ci upragnionej "8" i to jak najszybciej ! pa-B.

  • 7051953

    7051953

    18 października 2011, 18:57

    jeśli lubisz ... to bardzo mi miło, dziękuję. Zdjęcia u mnie to głównie zdjęcia mojej działki, wcześniej moich haftów ... Las również mam daleko, ta ostatnia wyprawa do lasu to 70 km w jedną stronę ... Małgosiu obie herbaty o których wspominasz tj. Yerba Mate i La Pacho czasami piję, nie są przepyszne ale bez bólu mogę je pic, natomiast nie cierpię, nie piję i nie będę piła herbaty zielonej - wszystko we mnie buntuje się począwszy od żołądka ... Nie lubię kompotów ani herbat smakowych, takie moje dziwactwo. Odnośnie fruktozy to moim zdaniem zdecydowanie NIE można, z tego samego powodu nie można na diecie proteinowej jeśc żadnych owoców ! (bo zawierają cukier), lepiej Gosieńko "nie ulepszaj" Pana Dukana, nie warto eksperymentowac (tak mnie sie wydaje). Słodzik można ale ja nie używałam bo nie lubię tego jakieś chemicznego smaku, wolę już całkiem gorzkie. Dobre nie jest ale da się przyzwyczaic. Teraz piję herbatę z mlekiem 0,5 % tł. - wtedy mniej gorzka ... Cos mnie mocno boli głowa dzisiaj, byłam na działce, słońce mi zaszkodziło czy co ... Pozdrawiam Cię-B.

  • michaska07

    michaska07

    18 października 2011, 18:00

    gratuluję wyniku i wciśnięcia się w spodnie! a co do wody i herbaty, jest w tym trochę racji ;).