witam!
dziś dzień w domku..... do pracy nie ide ... musze tylko wyskoczyc na jakieś zakupy... bo koleżanka sie zapowiedziała... no i na obiadek musze też coś kupić...
a tak poza tym to sie nieźle wkopałam..... kiedys odebrałam telefon i okazało sie ze dzwoni jakaś pani i chce przeprowadzić ankiete.... a ze ja miałam dobry humorek to sie zgodziłam.... po jakims czasie przyszło jakies zawiadomienie ze odwiedzi mnie ankieter.... odesłanie tego zawiadomienia oznaczało ze sie nie zgadzam aby on do mnie przyszedl.... no ale ja oczywiscie tego nie zrobiłam....
i wczoraj sie pojawił...... spławiłam go bo akurat jechałam do lekarza.... no ale co z tego.... bo przyjdzie dziś.... buuuuu .... i będę musiała go przyjąć....
mój mąż mnie straszy ze nas okradnie... albo coś takiego.... a on do wieczora jest w pracy.....
co do wczorajszego dnia.....
więc do szkoły rodzenia jestem zapisana.... myślę ze będzie fajnie.... jest bardzo dużo par..... kurs ma trwać 6 tygodni.... i trzy razy w tygodniu.... teoria 1h + ćwiczenia 1h..... troszke tego dużo.... no ale zobaczymy.....
potem pojechaliśmy do pani dr 1,5h czekania.... myslałam ze jajko zniose.... a wizyta kilka minut.....
jwsteśmy w 33tc
szyjka ok...
brzuszek rosnie +1kg
ciśnienie jak zwykle niskie
serduszko bije
płec nadal ta sama
mam unikać słońca.... z powodu plam na twarzy
i leżec z uniesionymi nogami ewentualnie moczyć w zimnej wodzie....
i oczywiscie wykonać serie badań....krótko przed następną wizytą....
bo to już będzie prawie 36 tc....a te badania będą juz ważne do porodu...
więc zbliżamy sie ku końcowi ...... ale mam stracha.....
hagenowa
31 lipca 2008, 12:01dzięki wielkie,juz nie mogę się doczekać i czuję się coraz gorzej więc aby do wtorku i zobaczę co mi lekarz objawi.Mam nadzieję,że bedzie ok.
aniulciab
31 lipca 2008, 07:36ja to mam po prostu jakieś napady lęku i paniki... a później przypływ optymizmu... kompletny brak równowagi...
hagenowa
30 lipca 2008, 12:35no te ostatnie tygodnie są już takie poważne i przeplata się strach z radością,że już niedługo.Tez tak mam,raz się cieszę a raz boję.Ja jestem już w 37 tygodniu i jest naprawdę blisko,kurcze jak ja sobie poradzę z 3 dzieci,ale wierze,że będzie dobrze,musi być.Trzymaj się Kochana,dbaj o nóżki bo w końcówce one cierpią najbardziej.Pozdrawiam.
Cwalinka
30 lipca 2008, 12:29wiem ze dla nich lepiej ale ja juz bym tak chciala :D chociaz mam nadzieje ze dzieciatko nie kaze mi za dlugo na siebie czekac i tak z dwa tygodnie przed terminem by sie pojawilo :D
Cwalinka
30 lipca 2008, 10:44ja mam 11 sierpnia wizyte i tez ide sie kluc, buuu jak ja tego nie lubie, dobrze ze u was wszystko ok i oby tak dalej :D buziaki i trzymaj sie dzielnie
ise11
30 lipca 2008, 10:02Twój mąż tak mówi,a nie pomyślałaś że być może ma rację?Ja nigdy obcych do domu nie wpuszczam,bo wiesz...czasy są takie jakie są a przed czymś takim niejedno krotnie już w telewizji oszczegali.Ja nie mówię że akurat ON Was okradnie,ale w takich przypadkach nie działa się w pojedynkę.Ja miałam mieć wizytę przedstawiciela z banku-chodziło o pożyczkę(bank mnie nie uprzedził o jego wizycie)myślisz że ja go do domu wpuściłam?Nie,ale tym samym dostałam telefonicznie odmowny wniosek-bo kto z banku do domu przychodzi?Nie spodkałam się z czymś takim!Nie ten bank,to inny-a co!Kochana nie bój się fazy końcowej bo STRACH MA WIELKIE OCZY :-)Urodzisz śliczne maleństwo i będziesz szczęśliwa jak już Ci je pokażą-o bólu szybko się zapomina a pierwszy widok dzidziusia rekompensuje wszystko.Trzymaj się zaleceń lekarza-mam na myśli nogi.Wszystko bedzie dobrze.Do miłego pa pa.