wczoraj wieczorem piłam wódkę i pepsi, jadłam chipsy.
ale nie mam zamiaru się z tego powodu załamywać. nie będę popadać w paranoję i świrować dlatego, że chcę schudnąć. nigdy nie umiałam długo wytrzymać na diecie w której miałam wyznaczone idealnie co mam zjeść itp. cały sukces zrzuconych już 20 kg to zmiana nawyków żywieniowych i więcej ruchu. skoro są efekty to po co mam liczyć kalorie i zamartwiać się, bo zjadłam nie to co miałam albo nie o tej godzinie? wiem, że będą mi się zdarzać chwile słabości, ale wiem, że rzadziej niż kiedyś. w następnym wpisie dodam mój bilans wagi na przestrzeni lat. ku przestrodze rodziców, którzy nie zauważają kiedy pomóc dziecku.
lemoone
20 października 2013, 11:21już za tobą tyle drogi! za co cię bardzo podziwiam! Czekam na twój następny wpis :)