Pogoda nas nie rozpieszcza, ciśnienie się waha i ogólnie nic się nie chce. Mnie ewentualnie chce się spać :(. Zauważyłam, że nie jestem sama, u mnie w domu przychodzimy z pracy zjadamy obiad i hibernujemy - budząc się dopiero na wieczorną kąpiel. Z jednej strony nieźle - w sensie nie robię nic tylko się regeneruję to wolniej się starzeję (ha ha nic nie robię i się nie zużywam), ale z drugiej strony czuję, że przesypiam połowę życia, co w sumie fajne nie jest.
Bardzo mało ćwiczę, na pewno nie tyle ile w wakacje, że ćwiczyłam sześć razy w tygodniu i tylko w niedzielę sobie odpoczywałam dla "wypoczynku mięśni" a teraz mam wrażenie, że kolejność się odwróciła :( U mnie to kiepska informacja - ponieważ ja bez ćwiczeń nie gubię wagi - niestety - sama dieta nie wystarczy.
Po wizycie ukochanego mego Siostrzeńca [i nie ważne, że jedynego ;)] powoli moja dieta wraca do normy, tzn. znowu przygotowuje sobie posiłki z karteczki przysłanej przez dietetyka Vi talii.
Pierwszy raz biorę udział w wyzwaniu zaproponowanym przez jedną z Vitalijek i cały listopad mam zamiar nie jeść słodyczy, na razie jest ok i wytrzymuję. Co nie znaczy, że w związku z otaczającym zimnem nie mam zwiększonych pragnień żywieniowych. Ale staram się nad tym zapanować.
Kupiłam sobie kijki do nordic walkingu, żeby zastąpić sobie jeżdżenie rowerem, ale to nie jest to samo - kiedy wiatr rozwiewa mi włosy i pędzę ścieżką rowerową do pracy czuję się super. Kijki nie dają mi tego uczucia, a muszę nieco szybciej wyjść, żeby zdążyć.
I na razie tyle u mnie, mam nadzieję, że będzie lepiej, a jutro idę polować na Świętomarcińską gęś i oby udało mi się ją zakupić bez żadnych problemów.
To co - trzymajmy kciuki za zwiększenie motywacji, a ja postaram się trochę częściej popełniać wpisy, bo mi jednak przed Wami trochę wstyd się przyznać, jeśli nie przestrzegam zasad diety.
angelisia69
10 listopada 2016, 14:30nie rozumiem tego szału na te rogale :P ociekajace lukrem,lepkie bleee... az mnie widok odrzuca :P co do ruchu,im bardziej zwlekasz tym trudniej sie wezbrac.Polecam szok terapie ktora zawsze na mnie dziala: nie chce sie? Wstaje odrazu z miejsca niewazne co robie,i robie z 15pajacykow,podskokow az zaczyna humorek sie poprawiac.Nic tak nie pomaga jak ruch,a poranny to juz wogole ;-)
Malrad
10 listopada 2016, 17:05yyyy, rano to ja się budzę dopiero pod drzwiami mojej pracy, wcześniej jestem nieprzytomna, ale masz rację - muszę się zebrać, bo mi inaczej waga nie spadnie. A rogale uwielbiam - zresztą ja w ogóle uwielbiam lukier niestety - widocznie mnie cukier uzależnił już na maksa.
roweLova
10 listopada 2016, 08:39Hibernacja to dobre określenie tego co się odbywa popołudniami :-) Mam identycznie z ćwiczeniami. Niestety.To co..byle do wiosny! (I byle by tylko zima nie była "obfita")
Malrad
10 listopada 2016, 09:02Też mam taką nadzieję, ale zważywszy jak wyglądała moja dieta przy gościach w domu - to Święta mnie trochę przerażają - zwłaszcza, że u nas to z reguły festiwal obżarstwa - stara dobra polska tradycja : /
mudid
9 listopada 2016, 20:58oj ja to się obawiam tych rogali świętomarcińskich... oczywiście też realizuję postanowienie bezsłodyczowe :)
Malrad
10 listopada 2016, 07:45A wszędzie leżą i kuszą, ale odwracam wzrok i idę dalej ;)
roweLova
10 listopada 2016, 09:06Jak dobrze, że ja za nimi nie przepadam bo nie lubię maku. Bomba kaloryczna gigantyczna. Ale czekolada... tak, tu nie mam broni. :-)