Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzis


No coz czas na spowiedz
tuz po kopenhasi czulam sie duzo lepiej, tak jakby powietrze ze mnie zeszlo.
Poprostu lzejsza i szczesliwsza.
Na poczatku waga stala jakies 3 tygodnie, potem lekko spadla.
A potem buuuuuu, znow fast foody i fufu o poznych godzinach i zero ruchu. Troche przystopowalam z pochlanianiem bo, az balam sie wstapic na wage, a wiedzialam ze musze. No coz jednak trzeba spojrzec prawdzie w oczy, wiec ruch na wage wykonalam 15.11 w sobote.
I co widze 78,4 musze sie przyznac ze spodziewalam sie 8 z przodu a tu taka mila niespodzianka. Nie wiem jak to sie stalo, ale nie wnikam, poprostu od soboty zaczelam znow odzywiac sie lepiej. Postanowilam wiecej sie ruszac, ruch typu spacer mam na mysli, bo niestety na silownie i aerobiki poza domem brak czasu.
Male dziecko czeka w domu po calym dniu pracy, a ze nie ma mnie prawie 10 godzin to zanim sie przebiore umyje , pobawie za malutka to jza padam na twarz.Wage sparwdze 6 grudnia.
Mam nadzieje trzymac sie i nie pekac. Co mnie wkurza mam znow to uczucie napompowania w sobie, no nic moze minie