Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzien 9


wczoraj wieczorem mialam napad na jedzenie 
dzieki Bogu byla to tylko 1 pomarancza i kawal miesa... Niemniej to nie bylo w moim planie 
Niestey limt dnia zostal przekroczony o okolo 200 kcal

Limit to 1500-1600 kcal

Bodzcem do tegu ataku byla tel klotnia z mama.... 
Musze jakos to wszystko przezwyciezyc, niestety nasza relacja jest dosc trudna. Mamy niby bardzo dobry kontakt, ale od dziecka ja i siostra jestesmy zawsze winne, jesli cos sie nie wiedzie. 
Np w sobote wieczorem jeszcze z nia rozmawialam  i wszystko bylo tuti, a wczoraj sie do mnie rzucila, bo facet do niej zadzownil i powiedzial, ze oczekiwal ze do niego ktos w sobote zadzwoni.
Na to ona do mnie z psykiem jak smialam nie zadzwonic i co mi przyszlo do glowy, i tak wokolo o tym samym. 
Do glowy jej nie przyszlo, ze jest juz poniedzialek, i ze obwinianie nikogo nic nie wniesie. I w sobote jakos jej to nie przeszkadzalo.

No nic zawsze jak sie mega zdoluje to  mam chec rzucenia sie na jedzenie ... no i nie moge tego pochamowac

CO mi moze pomoc ---- wyluzowac sie na maksa i unikac takich wlasnie sytuacji