Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
heh :)


Staram się to rozgryźć :) jakoś dotrzeć do siebie

jak już wcześniej wspomniałam niezaspokojony emocjonalny głód.. cóż wróciłam na ziemię

opisywałam co jadłam przez tydzień i pewnie tak będzie wyglądało jedzenie w najbliższym czasie, może skupie się trochę bardziej na dodaniu warzyw

dlatego nie będę na razie zanudzać co jadłam constans

ruch..

no tak z tym to nie jest najlepiej

wczoraj nago stanęłam przed lustrem.. o ja.. czasami tego nie zauważam aż tak..

wyglądam grubo :) szczególnie dolne partie w tym moje piękne uda.. całe niemal życie mam je za duże

a tu no cóż kochane.. mogę pisać jeszcze pół roku ale bez ćwiczeń widzę to słabo

ehhh leniuch ze mnie chyba..

żeby tak znaleźć sobie jakąś dyscyplinę.. załapać bakcyla by nie móc żyć bez tego

a jak na razie jest to siedzenie w moim wypasionym fotelu

sporty które lubię i które jak dotąd umiem wykonać:

basen :)) uwielbiam, rower - za zimno chyba że fitness ale nie mam kasy, na basen od biedy by się znalazły ale 1h tyg to mało, rolki - za zimno, prędzej łyżwy - ale to tylko rekreacja,

fitness, siłownia, bieżnie, orbitreki

zajęcia : zumba - co za idiotyczne ćwiczenia, ale w sumie banan na twarzy po, był :)

pilates - " i teraz rolujemy kręgosłup" nie zapomnę.. nie zapomnę jak tydzień bolały mnie kości, a w czasie zajęć chciałam uciec

ABT i inne takie-  fajne, intensywne, wychodzenie na czworakach

ooo!! nording walking - to by był najlepszy plan, mieszkam koło lasu.. czasami liczyłam na telefonie to około 600 spalonych jednorazowo kalorii

bieganie?? eee za ciężkie.. ale był czas slow joggingu i wspominam dobrze

no dobra.. spacery, bo już nic mi do głowy nie przychodzi..

no i ćwiczenia przed laptopem..

fajnie by było włączyć do akcji jak najwięcej wymienionych wyżej aktywności, to to, to tamto

aa siatkówka - to były czasy, zupełnie towarzysko, na hali a w sezonie na plaży

i porządki mieszkania, wtedy też padam umęczona.