Wczoraj trzymalam sie dobrze: aż do wieczora... kiedy przyszedł obiad o godzinie 19:/
Bo tak niestety kolega wracał z pracy, a z kumpelą wspólnie gotowałyśmy dla naszych mężczyzn:/
Byłam juz tak głodna:/ i pochlonęłam dwie porcje makaronu z indykiem i pieczarkami:/ Jeszcze jakbym nie zdżarła;) tej drugiej porcji byloby dobrze... ale to było ewidentne przeżarcie się:/
aha i kupiłam czekolade 90%... i to jednak dla mnie za dużo:/ myślałam, że dzięki niej ogranicze słodycze... ale tego się jeść nie da... 70% jest ok... ale ta 90 to sama gorycz...
Dzisiaj me dziecię pozwoliło mi zjeść ludzkie śniadanie przy stole...a nie w biegu. Zjadłam 2 mini kromki ciemnego pieczywa i 2 plastry szynki z indyka, do tego zielona herbata, herbaty już nie wypiłam do końca przy stole... bo małemu znudziło się siedzenie w bujaczku...
I dzisiaj znowu rowery:/ zobaczymy jak będzie...oby lepiej niż poprzednio.
A co do diety;) poszerzamy jadłospis pasożyta;) dziś dostal troche soczku jabłkowego ;)
No i odstawianie od piersi:/ coś mi nie idzie... mały się domaga:/ boże myślałam, ze mu to obojętne- byle w dupce było pełno:/
Hellcat89
17 listopada 2011, 12:45wow a gdzie znalazłaś czekoladę 90%, ja kocham gorzkie... im bardziej tym lepsza.... powodzenia na rowerach!