Jakis nieogrrn, nie moge się wykurowac... z mojego kataru, we łbie mi się kręci, glowa mnie boli... a dziecko... zabkuje.
Upikłam ciasto marchewkowe, takie sobie, ale jego zaleta jest to, że można zjeśc praktycznie całe w jeden dzien, bo 2 łyzki otrąb i 2 mąki kukurydzianej... a reszta to jaja i marchew...
Rozdzieliłam sobie je na wczoraj i dzisiaj... i juz go nie ma
W smaku, ok ale mi się już chyba te otrębowe specjaly zbrzydły...
niby 73 jest... niby, bo juz raz było... poczekam jeszcze kilka dni i zobacze czy się utrzyma...
Ogarniam chate, mały o dziwo siedzi w foteliku i mi na to pozwala... więc ide, puki moge cos zrobic, bo jak szał się zacznie to znowu będzie kicha.
Miłego pączkowania... dla tych, którzy mogą.
aneczka52
16 lutego 2012, 13:49miłego dnia:)
justynaaa00
16 lutego 2012, 13:34Wzajemnie, miłego pączkowania ;)