Szaleje ostatnio, nie mam na nic czasu... przekichane, w domu syf.. prasowania góra, 2 prania wiszą... i pełen kosz do zrobienia- jutro "prawie wolna środa" więc będzie roboczo- domowo.
Jak nie zaglądam do komputera to nawet ogarniam, posprzątam, popiore itp ;) ale jak sie dorwe to nic w domu nie jest zrobione.
Dzisiaj rowerki, przed ostatnie.... od przyszłego tygodnia do pracy:/ i już nie będe chodziła bo godziny nie pasują:( jak będzie mi się chciało to pojde do konkurencji, tam mają o 20 i 21... więc moze tam się zapiszę, no ale to jeszcze zobaczymy... Waga stabilna, choć jednak dokuczają mi te 2 kilogramy, co zostały:/ wolałabym ich nie mieć:/ więc może zrobie sobie niedługo kilka dni białkowych to zejdą, a może sama praca mnie wykończy i samo jakoś pójdzie ;)
Trzymajcie się, postaram się czasem coś napisac ale mówię, coraz trudniej mi to przychodzi:/
sQzmeee
27 marca 2012, 22:40kochana najważniejsze że jakoś dajesz radę :)))) trzymaj się gwiazdo ;))))
krcw
27 marca 2012, 18:13a co ty tak namiętni prasujesz? ja nic nie prasuje, chyba że już naprawdę muszę na przykład bluzkę albo koszulę dla mojego B a tak to nic, no bo co tu prasować, ubierzesz sweter to się zaraz sam rozciągnie albo podkoszulek...chyba że masz dużo rzeczy z takich materiałów co faktycznie trzeba prasować...to współczuję;)