Wczoraj zaszalałam, i to na dwa sposoby:
1- zrobiłam sobie spacerek z małym, ze szpitala do mnie do domu, nie wiem ile to km, ale pierwszy raz przeszłam to pieszo 2,5 godziny iścia z wózkiem- ledwo doszłam do domu
2- 2 michałki w trakcie tego spaceru zjadłam, dobrze, że tylko dwa kupiłam ( w szpitalu na sztuki sprzedają)
3- Do domu wróciłam o 14.10, 10 min odpoczywałam, ugotowałam obiad, i o 16 poleciałam na nordic walking, a babka dała nam wycisk, niby tylko godzina i 15 minut, ale jakieś tempo szybsze, albo ja już taka zmęczona byłam... chyba i to i to.
4- no i po tym nordiku prosto do sklepu po pączka.... bo przestawałam kontaktować ;)
Maleństwo ma już 7 cm.
A waga chyba stoi jak na razie... 75 około, chciałabym przytyć jeszcze 5 kilo max....a wg moich obliczeń minimum 7 jeszcze... jak dobrze pójdzie...
dnamra80
7 marca 2013, 08:46Naprawdę poszalałaś... i to z 7 cm bagażem :)