W tym miesiącu miałam pandemonium wydatkowe. Najpierw na początku przyszła jakaś niedopłata do czynszu, która mnie wyprowadziła z równowagi, bo przyszła po weekendzie na którym poszaleliśmy z kasą, jakby przyszła wcześniej to bym się ograniczyła choć trochę.
Jak już wyliczyłam pieniądze do końca miesiąca, które ledwo mają wystarczyć przepalił się czajnik, no można z nim poczekać do czerwca trudno, ale teściowej przeszkadzało to tak bardzo, że dala mi na niego kase, to poleciałam i kupiłam. Potem dentysta- miałam odłożone na niego 150 zl i nie liczyłam tych pieniędzy do budżetu domowego więc niby ok. U dentysty babka zaczęła mi robić dwa zęby noż kuźwa! całą wizyte nic nie czułam poza tym, czy mi wystarczy pieniędzy, mialam przy sobie 270 zł- zgadnijcie ile zaśpiewała... równe 270, wszystko z portwela.... jak można tak bez pytania robić dwa zeby na raz, czy ja musialam być na to przygotowana, chciałam drugi zrobić w czerwcu?! I jeszcze pogrzeb:( no tego to się nie przewidzi... jeszcze ponad tydzien do przeżycia a co jeszcze mnie czeka, mam nadzieje, że nic na tyle poważnego, że będę musiała oszczędności ruszać.
krcw
22 maja 2013, 22:36masz fajną teściową:D
dariak1987
22 maja 2013, 09:19Pocieszę Cię - w tym miesiącu wydałam równy tysiąc złotych na 1ego zęba, 10czerwca - jak tylko dostanę kolejną wypłatę to idę robić kolejne 3 co mnei wyniesie w najlepszym wypadku 500zł i na lipiec zostawiam sobie kolejną koronę za 800zł , także rzuciłam już papierosy, jedzenie ograniczylam do minimum i 3mce zarabiam na rachunki i dentyste :)