Wczoraj miała być tabelka z wymiarami, ale nie było się czym pochwalić więc w zamian była cisza... cieszę się tylko że nie przybyło centymetrów, waga też nie poleciała w górę. Bez ruchu nie ma ruchu ;) Dziś rano był planowany marszobieg, a w ciągu dnia kilka serii SQATów na tyłek. Był też grill u mamy i mój deser - gruszki w karmelu i lody waniliowe.. wieczorem miało być piwo z koleżankami, przyszłam to jadły już pizzę, ale jakoś się wymigałam i wypiłam tylko latte przy plotkach... I to tyle dzisiaj, jutro dzień pakowania i zakupów przed wyjazdem, będzie mało czasu to pewnie i jedzenia będzie mniej. Odezwę się jeszcze zanim wyruszymy, więc do jutra buźki :*