Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No cóż


Oszałamiających efektów gubienia wagi - brak.

Dopiero dzisiaj wlaściwie coś drgnęło.

Wieczorem 85,7 kg.

W ndz, pon i środę biegałam.

Wcziraj na piechotę do centrum, powrót rowerem.

Tak, tak w końcu zakupiłam sobie rower.

Dzisiaj pojechałam nim do pracy.

Suuuuper.

No i to mi poprawiło w sumie nastrój.

Poza tym wróciłam po ponad 2 letniej przerwie do pracy.

Przez te kilka dni pracy porządnie odpoczęłam od dzieciaków.

Jeszcze tylko zapiszę wagę w pomiarach i lecę spać.

Padam z nóg.

Jutro rano jadę (oczywiście rowerem) na stadion pobiegać w ramach akcji "biegam bo lubię"