Dzisiaj naszło mnie jednak, żeby zrobić sobie malutką analizę mojego odchudzania.
Kalorycznie jem prawie tak samo każdego dnia...około 1200 - 1300 kalorii. Moje zapotrzebowanie do wagi 65 kg to 1958 kalorii na dzień...sporo...
Ja jednak jem w miarę dietetycznie, więc powinnam tracić na wadze mimo, że nie ćwiczę "wyczynowo" by spalić kalorie...
I tu właśnie mam wątpliwości...dlaczego teraz nie chudnę a wręcz przybywa mi wagi?...jem o około 600 kalori, mniej niż teoretycznie potrzebuję...
Troszkę mnie to denerwuje, bo jeżeli staram się trzymać dietę to jednak nie powinno być wrostu wagi...nawet i małego.......
...a waga jednak mi wzrasta...........
Ale nie będę panikować ...po co
Dzisiaj zliczam dokładnie wszystko co zjem ...zobaczę jak mi wyjdzie na koniec dnia .....
Wczorajszy dzień to był horror ...w każdym razie dla mnie
...energii maiałam prawie zero...oklapłam całkowicie i praktycznie nic wczoraj nie robiłam ..........aż wstyd..............................................dlatego od zaraz biorę się za siebie :)))
Przeczytałam wczoraj tu, na forum , że za takie samopoczucie odpowiedzialna jest witamina B a konkretnie to jej brak.......................dlatego znowu łykam witaminy ( o których zupełnie zapomniałam).
I teraz nie wiem, czy to sprawia już lepsza pogoda, czy może już pierwsza tabletka witamin (wczoraj ) ale czuję się na razie bardzo dobrze
Pogoda dzisiaj taka sobie ...wieje dość silny wiatr ale zapowiedź pogody na nadchodzące kilka dni jest baaardzo budująca ...będzie ciepło
Aha, zdjęcie księżyca nie wyszło .......
...tak więc miłego dnia ...
...i dbajmy o siebie :))) ...
...i dbajmy o siebie :))) ...
abiks
23 lutego 2008, 01:26<img src="https://app.vitalia.pl/163/5d5530b5c728c8d8.gif" border="0" alt="darmowy hosting obrazków"/>
renataela
22 lutego 2008, 19:58Dzieki za miłe słowa i motywację ! Co do ospałości to sądzę, że to zmęczenie wiosenne plus zmiany pogodowe - jeżeli na takie reagujesz, bo ja bardzo. Jak spada ciśnienie to mogę spać na stojąco. Może teraz organizm trochę buntuje się i chce wiecej odpoczynku. Jestem pewna , że jak słonko przyświeci to energia nam wróci. Cały czas podziwiam Cie i trzymam kciuki, bo domyślam się, że osiągniecie celu to połowa drogi...druga część to utrzymać ten wywalczony stan. Pozdrawiam !
jbklima
22 lutego 2008, 17:27zero chudnięcia......nic!!!!!też się pilnuję...już nam przyjdzie przejść na samą wodę....moja teoria jest taka....organizm tak sie przyzwyczaił do tych 1200 ...1300kcal...że się przestawił i przyzwyczaił....myślę ,że uratuje nas teraz tylko działka...albo woda.....a im jest cieplej tym człowiek mniej kalorii potrzebuje...
martaluna
22 lutego 2008, 12:33Hej,dzieki za komplement.Wiesz u mnie waga tez lekko w gore,ale ja wiem,ze podczas choroby i babodni pozwolilam sobie na durzo za duzo...Ale juz sie poprawiam!Ja tez jestem jakas taka ospala i zmeczona,chyba zaraz polece do apteki po jakies witaminki,moze tu tkwi problem,moze po chorobie tego wlasnie mi brakuje?Zobaczymy.A teraz zmykam,bo obiad i zakupy same sie nie zrobia...niestety...A pogoda wcale nie zacheca do wychodzenia z domciu,ale faktycznie mowia,ze ma byc cieplej i ladniej w nastepne dni.Bardzo na to czekam,bo obiecalam dzieciom,ze w sobote pojedziemy na dzialke i "pomoga"tacie w kopaniu fundamentu.zastanawiam sie co wymyslec dla nich ciekawego na niedziele,to ostatni dzien ich ferii.buziaki,milego dnia,pa!
endo
22 lutego 2008, 11:14ja tez jem mniej a jednak nie umiem spaść poniżej 66 ciągle widze więcej na wadze. minimum jakie mi się zdarza to 67, ale może to sprawka kobiecych dni - zobaczymy - jak się nie zmieni po niedzieli to w poniedziałek podniosę na pasku wagi, bo już mnie to zaczyna irytować.
bigmamik
22 lutego 2008, 10:46się nad tym co napisałaś.Jesz niewiele ,a waga wzrasta.Właśnie tego boję się najbardziej !Osiągnę swoją wymarzoną wagę i co dalej? Czy czeka mnie jeszcze większa walka o utrzymanie wagi?Będę zaglądać do Ciebie i obserwować jak sobie radzisz. Mam nadzieję ,że ten wzrost wagi jest u Ciebie chwilowy i związany z miesięcznym cyklem kobiety. Życzę utrzymania wagi na stałym poziomie i gratuluję zrzuconych kilogramów.