18:03
Tyle czasu
Tyle czasu mnie tu nie było. Dziwne. Co ja tu kiedyś robiłam? Przypomnisz mi pamiętniczku? Ponoć odchudzałam się z tego co mi powiedziałeś. A przynajmniej próbowałam. Ten wpis miał być wczoraj, późno wieczorem, nie wyszło. Płakałam, ryczałam, prawie cichą histerią można to nazwać. Cichą? Tak, żeby nikt w domu nie słyszał.
To był okropny dzień, ten wczorajszy. Ok 12 godzin czekałam na jakikolwiek znak mojego mężczyzny, że nic mu nie jest i dojechał na miejsce. Prawie 1000 km, jeszcze prowadził całą drogę i cały dzień bez wieści. Przykro mi bardzo. Nie wiedziałam co się dzieje, czy wszystko dobrze, jak droga, czy pada, czy ślisko, czy nie jest zmęczony. Zawsze tak jest. Zawsze tak samo, od naszego poznania. Choćby co jakiś czas jedno słowo "jedziemy", czy to na prawdę takie trudne? Czy ja za dużo wymagam?
Może ja przesadzam po prostu. Może to logiczne, że jak nie daje znaku to jest wszystko dobrze, nie ma czasu, nie może rozmawiać, nie może nic. Chyba dla mężczyzny, a raczej chłopczyka. Mężczyzna by tak nie robił, prawda? I przez to właśnie tracą kobietę, tą właściwą, odpowiednią, kochającą na prawdę. Teraz jeszcze trzy tygodnie będę sama, sama ze sobą i swoimi myślami. Kiedyś pisałam, że brakuje mi kogoś bliskiego, z kim mogłabym szczerze porozmawiać, pomilczeć, kogoś, kto będzie przy mnie i będzie mnie wspierał. Myślałam, że znalazłam taką osobę. Ale szczerze w tym momencie na prawdę nie wiem.
Tak bardzo źle się czuję, tak bardzo mi źle z tym co się stało. Nie potrafię sobie poradzić. Było i nie ma. Puff... odeszło. Przeze mnie. Tak krótko, a ja chyba związałam się w pewien sposób z nim, chyba pokochałam trochę. Nie wiem dlaczego, ale cały czas mam wrażenie, że to był chłopczyk. To takie dziwne. W ostatnich dniach, późnymi wieczorami, w nocy nawet mówiłam do niego. To normalne? Tak na początku? Czuje się taka samotna. Niby mieszkam z mamą, ale ona o niczym nie wie. Ani o ciąży, ani nawet tego, że kilka dni temu miałam zabieg pod narkozą i tak fatalnie się czuje. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego co w teraz przechodzę, nawet mój M. Z resztą, potrafił zapomnieć, że jestem w ciąży. A ja go tak mocno kocham.
"To był nasz czas"
Nasz czas na dziecko. Jest mi tak cholernie przykro, smutno, źle, fatalnie, okropnie. Tak bardzo zabolały mnie te słowa. Czuje się winna, jakbym na siłę odebrała mu coś. Mam problem mu popatrzeć w oczy, w ogóle na niego, jest mi tak przykro. Nie mam już więcej słów. Nie ma w ogóle słów, które opisują co czuję. Cały dzień mi ciekną łzy. Zasypiając płaczę, wstając płaczę, a przed mamą gram, jakby nic nigdy nie było, jest super. 10 minut siedziałam pod prysznicem i wręcz ryczałam, nie mogłam nabrać powietrza. Tak bardzo boli. Wiem, że płód od początku nie rozwijał się dobrze, serce pojawiło się znacznie później, a potem? Sama nie wiem, nawet karty ciąży mi nie założyli, a był już 10 tydzień. Dostałam zlecenie na wszystkie badania jakie można zrobić, w szpitalu w jakiejś specjalnej poradni i w laboratorium, razem z jakimiś genetycznymi. Tyle tych badań, że połowa nie wiem co to. Ale już ich nie zrobię, nie ma komu, czemu.
Tyle się działo w moim życiu gdy mnie tu nie było. Tyle było złego, dobrego trochę też. Może opowiem Ci wszystko po kolei, ale w swoim czasie.
W pracy mieli się nie dowiedzieć o ciąży, puki nie będzie odpowiedni moment. Niestety, wszystkie symptomy były silniejsze ode mnie. Praca w hospicjum, 12h na nogach, ciężary, zapachy, smrody, toksyny. Kręciło mi się od tego w głowie, ciągle nie dobrze i te wymioty. Nie byłam w stanie pracować. Tak mało się mówi o hospicjum, temat tabu. Wiele osób mówiło mi, że to straszne miejsce, cierpienie, ból, śmierć. Owszem, jest to wszystko, widziałam wiele, ale dla mnie to nie jest straszne miejsce. Z jednej strony podobała mi się ta praca, z drugiej strony nie. Da dni temu skończyła mi się umowa na okres próbny, nie mam przedłużonej. Nie wrócę tam pracować. Wiem, że stali pacjenci pytają o mnie, zawsze się mnie dokładnie pytali kiedy mam dyżury i wiem, że lubili mnie bardzo. Jedna Pani mnie słonko nazywała, to było takie miłe. Ehh... cóż mam zrobić kochany pamiętniczku. Idę po długiej przerwie poczytać inne pamiętniczki.
Manaaa
nuta
4 grudnia 2019, 08:44Wpadka, facet pewnie odetchnal Z ulga I ma tó teraz gdzies. Wspolczuje, ale Z dzieckiem wcale by Ci nie bylo lzej. Masz czas na zalobe, ale tó mija. Kazdy inaczej reaguje, téz tó przeszlam:)
Manaaa
4 grudnia 2019, 15:46Owszem nie byłoby lżej, byłoby 1000x trudniej. Oboje chcemy dziecko, nawet dwójkę, ale wiemy, że teraz byłoby bardzo ciężko, jest chyba najgorszy okres w jego i moim życiu, wszystko się sypie, nawet praca. Ja straciłam, a on właśnie wyjechał do Polski, same cyrki z firmą. I on ma dość i ja. Tak była wpadka w najgorszym momencie, byłam tak chora, że dali mi trzy antybiotyki na raz, podejrzewali jeszcze zapalenie płuc. 3 tygodnie chorowałam, hormony, owulacja wszystko się poprzestawiało, nic nie działało jak trzeba. Osobiście czuję, że dobrze się stało, ale wewnątrz jednak czuję żal, smutek i pustkę, każda strata boli. Ja wiem, że on też cierpi, czuję to. Tym bardziej, że takim tonem powiedział mi, że to był nasz czas na dziecko i w takim momencie. Tak samo wiem, że mnie kocha bardzo, mimo, że chyba nie potrafi tego do końca pokazać jak trzeba. Nigdy nie miał wzoru rodziny ani nawet miłości. Ja mu daję troskę, opiekę, miłość, on też chce mi dać, chce mi dać wszystko, szczególnie, żeby nic mi nie brakowało i żeby wyremontować mój dom. Trudne to wszystko, ta relacja, ten czas, ale ja wierze, że już za chwile się to zmieni.
Agnusia93
4 grudnia 2019, 08:19Ojej, nawet nie wiem co napisać. Tyle rzeczy na raz...:( Biedna, trzymaj się!
Manaaa
4 grudnia 2019, 15:47Dziękuję.
ZebraWPaski
3 grudnia 2019, 17:50Wspolczuje... zobacz na strone fundacja ernesta wojcickiego. Mama-ginekolog ja zalozyla, wlasnie dla kobiet po stracie... maja live chat, wsparcie psychologa, bez oplat.
Manaaa
3 grudnia 2019, 19:15Chyba nie jestem na takie coś gotowa.
ontaem
3 grudnia 2019, 12:21Serdecznie współczuję straty. U mnie były cztery. Za każdym razem wyłam. To po prostu trzeba odcierpieć po swojemu. A faceci to tacy są. To herosi. Nic nie jest to co mają gadać. To takie babskie. A kobita to niech tam se telepatycznie odbierze myśl. Mój też nie dzwoni, chociaż czasem proszę, że jak dojedzie lub coś się przedłuży to niech da znać. Gdzie tam. Nie nauczysz.
Manaaa
3 grudnia 2019, 14:29Tak kobieta niech telepatycznie, ale im trzeba wszystko wprost bo niczego się nie domyślą, nawet nie próbują. My to mamy telepatycznie, ale im to pod nos wykładać, bo inaczej to my złe bo nie mówimy i mają się domyślać. To takie beznadziejnie głupie. Współczuję więc ciężaru mężczyzny pomimo, że kochamy i tolerujemy.Jakkolwiek to brzmi. Ściskam :).
Kasia9292
3 grudnia 2019, 12:15Ściskam mocno. Żadne słowa nie zlagodza dziś bólu, ale wierz mi czas zablizni dzisiejszą ranę. Wiem, że dziś o tym nie myślisz, ale zacznij starania jak najszybciej, ja zaszłam w ciążę zaraz po ciąży pozamacicznej, mimo że przypadkiem to skupiam swoją uwagę na nowym cudzie i pomogło mi uporac się to ze stratą.. ❤️ Dalej są myśli kim by było maleństwo, ale ból już nie niszczy.
Manaaa
3 grudnia 2019, 14:30Niestety większość słów nie załagodzi, teraz jest dobrze, najgorsze są wieczory i poranki jeszcze ten hormon w kosmicznej dawce we mnie i się obniża, będę miała pewnie huśtawkę wszystkiego co się da. Gratuluje najcudowniejszego cudu, ściskam Was mocno :).
kkasikk
3 grudnia 2019, 07:37Z tym czekaniem na "znak" od jedynego znam to.. Ostatnio jak jechał 1000km płakałam z nerwów. Dziś tez jedzie, 200km. Już na samą myśl się boje. Jak przyjedzie 15 min poźniej z pracy już się zaczynam denerwować. Też nie mam nikogo prócz Niego. Pochwalam tatę w tym roku, mamę 3 lata temu.
Manaaa
3 grudnia 2019, 07:46Bardzo mi przykro. Tulę z całego serduszka. Ja już nie wiem jak mam dojść do mojego. Dzisiaj w sumie w nocy powiedziałam mu chyba wszystko co mi leży jak się czuję. Nie wiem na razie co będzie zobaczymy.
KiedysBedeMama
3 grudnia 2019, 04:24Współczuję bardzo ... kilka lat temu przechodziłam to samo i niestety nie raz... wierzę, że wkoncu Wam się uda ,a Ty kiedyś utulisz swoje maleństwo, życzę Ci tego z całego serca 😘😘 płacz,krzycz rób to co czujesz ,musisz pomóc uwolnić się tym smutnym emicjom. Ściskam mocno 😘😘
Manaaa
3 grudnia 2019, 07:45Dziękuję kochana za te wszystkie słowa, ściskam również :).
Berchen
2 grudnia 2019, 18:30jest mi okropnie smutno, tak chcalbym byc z toba - dlaczego nie pozwolisz swojej mamie byc z toba, dlaczego ukrywasz przed najblizsza osoba swoje cerpienie? Jestem wdzieczna mojej corce ze mimo odleglosci 1200 km przyjechala bym mogla byc z nia w trudnym momencie jej /naszego zycia. Napewno byloby ci lzej gdybys byla z mama blizej. Sproboj. Jestem mysla z wami.
Manaaa
2 grudnia 2019, 18:41Ogólnie z mamą jesteśmy mimo, że blisko to daleko od siebie. Nie przytulamy od co najmniej 10-15 lat, nawet rozmawiać ze sobą nie potrafimy. Ja mam blokadę przed nią już, wiele rzeczy nie wie, nie potrafię się otworzyć na nią. To dosyć trudna sprawa. O tym na pewno się nigdy nie dowie. Nawet nie mamy relacji jak matka z córką (a wychowała mnie sama). Próbowałam na milion sposobów dojść do niej, ale już nie mam siły dłużej. Uważa, że jestem małym dzieckiem jeszcze i wszystko trzeba robić przy mnie, nie zważając na to, że mi to nie pasuje, że nie chce i nie mam 5 lat tylko 24 i wiem kiedy jestem głodna, kiedy się przykryć kołdrą czy kocem. Dziękuję za wsparcie.
Berchen
2 grudnia 2019, 18:49wiesz , jestes bardzo mloda i szkoda waszego zycia na te blokady, potrzebna wam otwarta rozmowa raz a dobrze. Bylam w twoim wieku jak pewnego dnia moj tata (bylam typowa coreczka tatusia) po powrocie z pracy poczul sie zle, bolala go glowa , zemdlal i juz nie wstal, mial wylew. Nie mialam szansy mu nic powiedziec , bolalo okropnie a pustki tej nie wypelni nic.
Manaaa
2 grudnia 2019, 18:53Wiem i zdaje sobie w 100% sprawę. Boję się, że coś się jej stanie, tym bardziej, że lekarze jedno razem ze mną ale ona wie lepiej i ni, niczego, ani nikogo nie słucha. Ja na prawdę próbowałam wiele razy, choćby porozmawiać. Zawsze słyszę, że nie ma czasu, jest zmęczona, albo się śmieje jak coś ważnego mówię. Ja już nie mam siły więcej.
Berchen
2 grudnia 2019, 19:22przypuszcam ze to skutek trudnych lat, zniszczyly ja ,, jej uklad nerwowy, nie umie normalnie funkcjonowac, wspolczuje.
Wiosna122
2 grudnia 2019, 18:24współczuję ci, sama to przeżyłam. Ból minie, ale trzeba czasu, mnie zawsze podtrzymywała myśl którą mój lekarz streścił w jednym zdaniu, że to "dobrze że tak się stało, bo zdrowego płodu organizm nie odrzuca, wolałabyś żeby urodziło się chore?" Ta myśl pomogła mi znieść najgorszy czas
Manaaa
2 grudnia 2019, 18:30Też w głębi siebie powtarzam to sobie, że nie wiadomo w jakim stanie był płód do końca, bo w czasie zapłodnienia byłam na trzech antybiotykach na raz, w tym jednym, którego w ciąży nie wolno, byłam bardzo chora i miałam rtg robione. Dodatkowo, nie byliśmy teraz w stanie finansowo zapewnić mu nic, ledwo na nas starcza, właściwie nie starcza, ale mama pomaga. Tak się pocieszam, że lepiej, ale jednak i tak boli.
Wiosna122
3 grudnia 2019, 10:23musisz to przeżyć a na to potrzeba czasu,żeby pogodzić się z bólem ale przestań szukać w sobie winy, to najgorsze co można zrobić ;/
KatarzynaXXL
2 grudnia 2019, 18:20Bardzo mi przykro ☹️Moja przyjaciółka miała tak samo na początku lutego... Też bardzo to przeszła. Trzymaj się :***Czas leczy rany ❤️
Manaaa
2 grudnia 2019, 18:24Ponoć leczy. Mi jeszcze stare rany się nie zagoiły, a teraz nowa jeszcze większa. Dziękuję za wsparcie
KatarzynaXXL
2 grudnia 2019, 18:27Minie dużo czasu zanim dojdziesz do siebie. Trzymaj się.. Mocno tule ❤️
Gramatyka
2 grudnia 2019, 18:17Tak mi przykro z powodu Twojej straty i żałoby. Zapalę dzisiaj świecę za tego małego aniołka.
Manaaa
2 grudnia 2019, 18:27Kochana dziękuję, tak bardzo dziękuję. Bardzo wiele to dla mnie znaczy.