Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zdrowy deser?!?


No właśnie. Czy to możliwe? Do tej pory omijałam szerokim łukiem i wychodziłam z założenia, ze albo jem słodycze i się nie oszukuję, albo nie jem i nie będę jakimiś podróbami sobie oczu i kubków smakowych mydlić.

Jednak teraz jak mam nie jeść słodyczy co najmniej 2 miesiące, a takie założenie popełniłam, trochę inaczej do sprawy podchodzę. Tzn. zaczęły mnie kusić. Jakoś wczoraj wpadł mi krem rafaello z jaglanej kaszy w oko. Nigdy wcześniej bym na niego nie zwróciła uwagi.

Dziś mnie przypiliło ze słodkim. Siedzę w domu więc zachcianki mam. Dość szybko odpędziłam myśl zjedzenia w ukryciu wafelka, który zabłąkał się w szafce z bakaliami. Przyszła korekta myślenia: nikogo nie oszukasz, tylko siebie, a przecież chcesz zrobić detoks cukrowy. I to mnie przekonało. Jednak nie przekonało mojej ochoty na słodkie.

Postanowiłam zrobić jakiś "zdrowy deser". Kaszy jaglanej ugotowanej nie miałam, a na niej wiele takowych bazuje. Za to dojrzałe avokado i owszem. Rozrobiłam je z łyżeczką kakao i odrobiną mleka. Dodałam pół banana i kiwi pokrojone w kostkę, posypałam wiórkami kokosa... i powiem Wam, ze dobre:)

Chyba zmienię podejście. Tylko tego banana nie powinno tam być, bo dużo w nim cukrów, nie ma co kryć. Ale zawsze to lepiej niż sklepowy batonik.

A Wy robicie takie wynalazki? Idę pobuszować w sieci w poszukiwaniu przepisów i pomysłów.