w niedzielę - 30.09 - obiecałam wziąźć się za siebie.... jeść dietetycznie-nie żeby się głodzić - pisać co jem i liczyć kalorie, ćwiczyć......
Jest sobota 06.10 i....
- jem trochę mniej, bardziej kontroluję jedzenie w pracy i wieczorne podjadanie
-nie zapisałam ani wyrazu...... żle
- chdzę na aquaaerobik (chodziłam już od marca w poniedziałki - nic nowego), ale już od poniedziałku mam aktywnie wykorzystać godzinkę czekania jak syn jest na basenie - będę chodzić na salę gimnastycznę.......pozytywne.
UWIELBIAM ŻÓŁTY SER...... jak mam go niejeść...???
Z chleba zrezygnowałam już dwa lata temu jak chodziłam na "kurs" na katedrę Leczenia Chorób Przemiany Materii (czy coś koło tego ) w Katowicach Ligocie(mąż nazywał to mittingiem dla grubasów). Wtedy w ciągu trzech miesięcy zrzuciłam 8 kg i po drugej ciąży nadal mam 5 mniej niż na starcie kursu... to cieszy, ale do wymarzonej wagi jeszcze trochę daleko.
Warzyłam się wczoraj to 0.5kg mniej ....na początek dobre i to
agulek99
6 października 2007, 13:54I co ciekawego było na tym kursie?? ja z chleba jakoś nie potrafię zrezygnować :/ czasem go podjadam.