Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
7000 km i refleksje.


Dziś miałam wolne i na chwilę odpaliłam Jasia, pojeździłam po okolicznych wiochach.

I teraz uwaga... chwalę się... w tym roku mam już wykręcone w terenie 7000 km. Całkiem, całkiem nieźle.

A po powrocie przysiadłam sobie, wzięło mnie na wspominki i refleksje. Zakończyłam dość toksyczną dla mnie znajomość. Przestałam się w końcu oszukiwać, bo jak mogę liczyć na coś od osoby, która od siedmiu miesięcy nie potrafi znaleźć dla mnie pięciu minut. No ja chyba na głowę upadłam. Ale już się wyleczyłam, koniec oszukiwania się, tłumaczenia innych. Pora zacząć myśleć przede wszystkim o sobie.

A skoro już myślę o sobie, to - pora wziąć się za siebie, bez żadnych ale i dlaczego. Jak tak dalej będę tyć to wrócę całkiem niedługo do 80 kg, a tego to już nie zdzierżę.

No więc biorę się, trzymajcie za mnie kciuki.
  • nussell

    nussell

    17 listopada 2013, 21:59

    Dasz radę, trzymam kciuki

  • grubas002

    grubas002

    17 listopada 2013, 20:05

    gratulecja :) + powodzenia