Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5731
Komentarzy: 106
Założony: 8 listopada 2013
Ostatni wpis: 13 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marchewa2013

kobieta, 40 lat, Dźwirzyno

162 cm, 86.10 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

13 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Zaktualizowałam swoje dane, pomierzyłam się. Znów przytyłam i zabieram się za siebie.

Dziś nie było najgorzej, Cztery posiłki, ostatni o 17tej i 60 km na rowerze. Jestem z siebie zadowolona :)

19 marca 2014 , Komentarze (3)

Wczoraj postanowiłam się przeprosić ze skakanką i hula hop. Doszłam do wniosku, że chyba sobie bez nich nie poradzę.

Z hula hop zaczęłam bardzo delikatnie - 5 minut, żeby się nie poharatać i tak będę co dzień minutę lub dwie dokładać.

Skakanka: 1000 podskoków w 13 minut. Nie jest to ani zadziwiający wynik, ani czas, ale mam zamiar co dzień (naturalnie kiedy  nie mam dniówki) po 100 podskoków dokładać i zwiększać tempo. Zobaczymy.

No i wieczorem wyskoczyłam rowerkiem do pracy - 7 km. Do pracy mi jeszcze jakoś poszło, ale dziś rano, jak wracałam, myślałam, że się pochlastam, wiatr w oczy, podmuchy dość silne, się zmachałam i zasapałam. Ale... będzie lepiej.

Mam jeszcze godzinkę dla siebie, i zaiwaniam na powrót do pracy, mam jakieś poronione zebranie. Tak mi się nie chce, ale pocieszam się tym, że pojeżdżę jeszcze trochę na rowerze :) Pora zrzucić to sadło, bo niedługo stóp z za brzucha nie będę widzieć.

17 marca 2014 , Komentarze (3)

Już dwa i pół tygodnia męczy mnie coś grypopodobnego. Siły mi brak, motywacji również. 

Waga cały czas stoi w miejscu jak uparta, ale to nie dziw, bo ja przecież też nic nie robię. Dobrze, że wróciłam do pracy - przynajmniej jeden powód na zwleczenie się z łóżka.

Mimo że bez motywacji, obrażona na cały świat, zabieram się za siebie. I wierzcie mi, tym razem się uda.

17 lutego 2014 , Komentarze (5)

A więc wczoraj tak to sobie podsumowałam i mi wyszło w 25 dni: 5 kg do góry i 20 cm w obwodach. Dużo cli, chipsów i alkoholu. 

Daję sobie czas do połowy marca na odrobienie tego wszystkiego. 

Dobrze, że dni się wydłużają, to w końcu będę mogła sobie bezkarnie wieczorami na rowerku brykać.

Plany są, dobre chęci też, zobaczymy jak to wyjdzie.

16 lutego 2014 , Komentarze (4)

Dałam ciała na całego. 

Przez ten miesiąc przytyłam 6 kg.

Wracam znowu z podkulonym ogonem i zabieram się za siebie, tym razem ostatecznie.
Trzymcie za mnie kciuki.

11 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Pora na małe podsumowanie ostatnich 10 dni. 

Jakoś źle nie jest, ale dobrze wcale.

Waga w dół o kilogram.
W obwodach 3 cm mniej.
Na rowerze tylko 120 km. Na stacjonarnym - 0.
Spacery z psem - tylko 420 min.
Inna aktywność - żadna.
No i wypiłam - cholerka aż 18 piw, masakra jakaś.

Ale jakimś cudem centymetry gdzieś tam spadły i kilogram jest mniej. Teraz będzie tylko lepiej. W pracy też już mam więcej luzu - do końca miesiąca mam jeszcze tylko osiem dni pracy, w tym trzy nocki, więc trochę więcej czasu do tego, by coś ze sobą robić - i zrobię, oj zrobię.

5 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Oj, początek roku mam kiepski, raczej kiepski. Jedyne, co mnie cieszy to to, że jednak trochę się pilnuję z tym jedzeniem i piciem i że zobaczyłam dziś rano, że waga nieco drgnęła.

A tak poza tym? Hmm, od sylwestra mój pan ojciec jest w zaciągu, więc w domu codziennie awantury, policja i te inne - zmęczona tym jestem.

Dziś 5.01, a ja 4 dzień w tym miesiącu już będę w pracy. 5 dni i 48 godzin, w tym dwie nocki, zero jakiegoś normalnego odpoczynku, nie mam siły, a do połowy miesiąca w tym moim grafiku nic się nie zmieni - już jestem zmęczona, a co będzie dalej?

Na oczy ledwo patrzę, siedzę w domu, ciągle śpię, jestem ospała, apatyczna, nawet z psem wychodziłam tylko 2 razy. Przykro mi, że go zaniedbuję, ale nie mam po prostu siły. Dobrze, że mama, albo mój ojciec w chwilach przebłysku z nim wyjdzie. Ja po prostu nie mam siły ani ochoty się ruszać.

Dobrze, że do pracy nadal bujam się rowerem, a wczoraj nawet w jakimś przebłysku dobrego nastroju, wyskoczyłam, ot tak, trochę pojeździć.

Niech już będzie 19. styczeń. Ja chcę odpocząć!

1 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Co najśmieszniejsze, o dziwo, waga rzeczywiście nie poleciała w górę.=, a nawet 10 deko w dół.

Zaczęłam dziś z wagą 78,50 kg. Ważę się każdego, pierwszego, jedenastego i dwudziestego pierwszego każdego miesiąca i tak samo mierzę obwody.

Dzisiaj caluteńki dzień w pracy, ledwo żyję. Jedyny ruch, jaki dziś zaliczyłam, to dojazd rowerem do i z pracy. A teraz padam i idę w kimono.

25 grudnia 2013 , Komentarze (7)

Wczoraj zapomniałam się zważyć i pomierzyć, więc zrobiłam to dziś - i waga znów do góry, porażka, ale ciężko na to pracowałam.

Do końca roku utrzymam po prostu tę cudną wagę, a od pierwszego zabieram się do pracy. Nie mogę patrzeć na mój wielki brzuch, drażni mnie brak talii, a jak pomyślę, że w lutym i marcu ważyłam 6 kg mniej, to mnie coś boli.

No i takie moje postanowienia, już noworoczne:

1) Na rowerze przejechać 9000 km
2) Przeprosić hula hoop i skakankę
3) Regularne posiłki
4) Zadbać o swoje zdrowie (nie wykluczyć, ale mocno ograniczyć picie piwa - tak do 2 - 3 tygodniowo i całkowicie wykluczyć colę
5) Bardziej zadbać o swojego pieska, częstsze i bardziej aktywne spacery
6) Ograniczyć przesiadywanie przy komputerze

17 grudnia 2013 , Komentarze (5)

Poległam, znów. Masakra jakaś.

Ostatnie trzy tygodnie pięknie pracowałam na wzrost wagi, no i zaowocowało, 1,5 kilo więcej, w pasie i w talii po 3 cm więcej. No, nie ma co, dumna jestem z siebie, jak nie wiem co.