Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sobota...


Ciezki tydzien za mna...i maly sukces tez;) po pierwsze zastosowalam diete "mz";) od czego czuje sie znacznie lepiej...po drugie zaczelam cwiczenia i opusicilam sie tylko w piatem jako ze caly dzien mialam totalnie zajety i nie moglam nawet klikunastu minut wynalezc, ale i tak jestem dumna z siebie ze przez cztery pozostale udalo mi sie je wykonywac...no niestety z bieganiem bylo torche gorzej jako, ze len nadal nie opuscil mnie jeszcze calkowicie i wstawanie o 5.40 naprawde mnie oslabialo dlatego w tym tygodniu tylko dwa dni biegalam...ale stwierdzilam, ze najlepsza metoda na wstanie rano bedzie zaraz po zadzwonieniu budzika wyskoczenie szybkie z lozka, zeby nie czasu na zastanawianie sie "chce mi sie czy tez nie":)moze ta metoda zadziala;)
Cwiczenia jakie zastosowalam to:
150 "brzuchow" na dzien dobry
po 50 sklonow na kazda strone w skosnych
50 "sklonow" na dolne...
do tego dorzucialam jeszcze:
50 przysiadow
15 pompek damskich(jakos nie moge prejsc tej magicznej pietnastki;))...
moze jak bede wytrwale cwiczyc no i do tego kardio czyli bieganko to za jakies dwa lub trzy miesiace zobacze jakas poprawe...
niestety staram sie jak moge opedzic od slodkiego, ale czasem po prostu sie nie da...wczoraj ze znajomymi wyszlismy na male co nieco i niestety skonczylo sie na porcji moich ulubionych lodow...mmmm....pychota...ale czasem mozna sobie pozwolic na mala przyjemnosc prawda;)?
pozdrawiam