Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Foka


W przeciągu miesiąca moja waga wzrosła o 4 kg i pokazała coś, czego starałam się uniknąć, mianowicie 9 z przodu. Stałam się albo "starałam", bo z tego miejsca, w którym teraz jestem do setki wystarczyłaby chwila zapomnienia... A przy wzroście 164 cm niedługo będzie mnie łatwiej przeskoczyć niż obejść :D
Do odchudzania (kolejnego) skłoniło mnie zbliżające się wesele przyjaciółki. I snucie wizji zostania mamą, a obawiam się, że z obecną wagą mogłabym mieć problem + problem ze zwiększeniem masy ciała. Nie chcę wyglądać jak niektóre kobiety z mojej miejscowości; one duże a ich mężowie niczym śledziki :)Nie chcę żeby mój TŻ zwracał się do mnie "foczko" a tym bardziej "morsie", bo tak niedługo będzie jeśli się nie ogarnę. Mam motywację i nie zawaham się jej użyć!

W tym roku podejmuję trzecią próbę; o ile wytrzymuję pierwsze dwa tygodnie bez słodyczy, bez podjadania, jedząc mniej niż zwykle, o tyle w kolejnych tygodniach stopniowo zaczynam podjadać i w końcu ląduję w punkcie wyjścia. Ostatnie dwa miesiące to spadek 3 kg, powrót do wagi i dorobienie się nadbagażu w postaci 4 kg... Czuję się źle z tym, że wystarczy miesiąc żebym przytyła 3-4 kg.
Cztery lata temu schudłam 8 kg, byłam uszczęśliwiona, że mi się udało, mimo tego że na wadze dalej widziałam prawie 80 kg. A potem nadrobiłam. Z nawiązką w postaci 3 kg. Jako tako trzymałam wagę, do kolejnego miesiąca podjadania, bułeczek, pączków, batoników, po którym na wadze były kolejne dodatkowe 3 kg. Chyba mam jakieś szczęście do trójek :)

Zależy mi na tym, żeby zadbać o swoje zdrowie, wyrobić sobie nawyk zdrowszego jedzenia, ruszać cztery litery, poprawić wygląd swojego ciała.