Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
11.10.2007r.



Nie mam pomysłów na tytuły do moich wpisow wiec niech sobie daty pozostaną :)

Cały czas gdzieś pędzę i mam coś do załatwienia więc dzisiaj dam sobie odrobinkę luzu. Poleże dłużej, poślepie sie w telewizje , a później leniwie pokrzątam się po chacie.Efektem mojej nieobecnosci w domu jest jego totalne zagruzowanie .Pora więc na małe sprzatanko:) Takie żeby sie broń Boże nie spocić hehehehe.

Zgodnie z sugestia pani z Osrodka Adopcyjnego udałam sie wczoraj do szpitala w celu przepisania kart szczepień i książeczek zdrowia dzieci na nasze nazwisko.
Panie OAO z przekonaniem mówiły, że panuje tam  atmosfera sprzyjaca osobom adoptujacym dzieci hehehehe. Chyba nie trafiłam w koniunkture hihihi, poirytowana pani ordynator spytała czy panie w ośrodku nie mogłyby zebrac tych ksiażeczek do kupy i przyniesć ich wszystkich hurtowo, a w ogóle to tę sama czynność moga przecież wykonać pielegniarki w przychodni.Spytałam więc jak do tego wszystkiego ma sie niejawnosć adopcji, skoro muszę wtajemniczać w te sprawe całą rzesze ludzi, więc zostałam odesłana do oddziałowej sekretarki.
 Faktem jest, że kiedy wyznaje,że adoptowałam dwójke dzieci to spotykam sie z podziwem , zrozumieniem i uznaniem, ale szczerze mówiąc mam w tylnej części ciała te ludzkie uczucia, bo i tak nic nie moge załatwić.
Też jak siemka jestem urzędniczka , wiem jak ważna jest papieromania i zdaje sobie sobie sprawę, że moje poirytowanie nie jest skierowane do osób bezpośrednio odpowiedzialnych za ten bałagan, ale dajcie mi sie kobiety wygadac :))))
Tak więc wróciłam wczoraj z oddziału z czystymi blankietami kart szczepień i  książeczek zdrowia dziecka ponieważ okazało sie, że dzieci są już duże, urodziły sie w różnych szpitalach, należały do różnych przychodni i szczepione były przez różne pielęgniarki, w związku z czym nie można w naszym szpitalu sporzadzić odpisów tych dokumentów. Dla mnie nonsens, ale że upierdliwa ze mnie baba więc zadzwoniłam do narodowego funduszu zdrowia i zrelacjonowałam problem. Problem? Pani urzędniczka go nie widziała - z kartami szczepień odesłała do sanepidu, a książeczkami zdrowia do przychodni rejonowej .  Nie widziała też problemu z tym, aby przekreślić w dokumentach stare nazwiska i napisac nowe.
Brak mi słów .
Cóż, całe szczęście dzieci są zdrowe i najwazniejsze, że jesteśmy razem - tak pożegnała mnie jedna pielęgniarka w szpitalu :)) To fakt :))
Cieszmy sie zatem zdrowiem i rozwiązujmy problemy, bo przecież one sa motorem postepu :))
A poza tym jak to sie wszystko ma naprzeciwko wieczności ? :))))

 

  • anezob

    anezob

    14 października 2007, 19:01

    zdrówka duuuużo dla Was, a cierpliwości do urzędników dla Ciebie.

  • sikoram3

    sikoram3

    14 października 2007, 17:32

    wszem i wobec ze za 2 tyg bede lzejsza o 5kg

  • karenina

    karenina

    13 października 2007, 21:53

    Udało mi się dziś zjeść ich trochę mniej niż wczoraj, ale to zasługa chyba tego, że prawie cały dzień siedziałam w kuchni coś pichcąc. Fakt, trochę przy tym musiałam popróbować, a poza tym nawąchałam się tyle, że od samego już wąchania czuję się syta... Jutro kolejny dzień pokus :((

  • malgosia1

    malgosia1

    13 października 2007, 20:18

    Nasze panie urzedniczki nie dorastaja do piet urzedniczkom z Rosji. Kochana - tutaj to dopiero jest pole do popisu w cwiczeniu cierpliwosci, dobrej woli, itd. A biurokracja przerasta nasza o jakies 1000%. Oni pieczatke potrafia przybijac przez 3 tygodnie, bo niby dlaczego ktos mialby sie spieszyc z wykonywaniem swoich obowiazkow? Naprawde nie zartuje z tymi 3 tygodniami... Tak wiec - ciesz sie kochana, ze w Polsce zyjesz ;o)

  • MachalaB

    MachalaB

    12 października 2007, 22:32

    Przecież ci napisałam, że sama nie bardzo wiem czemu tak zareagowałam. Chodziło mi chyba o to, że zarzucano mi jakobym robiła krzywdę dzieciom, bo to już krok do rodzinnej tragedii, a niektóre to z żonatym facetem to nawet na kawę by nie poszły, bo to już niemoralne. I pewnie naprawdę tak czują, ale jakoś szlag mnie trafił. Myślał by kto! hehehe. A Emwuwu? No cóż, faceci jak widzisz mają swoje teorie na ten temat. Nawet jak R sie bawił w coś takiego (bo tego nie wiem) to nawet tego nie poczułam. On tez nie poczuł,że się bawię. Chociaż i bawić mi się odechciało. Zresztą, nie oszukujmy się! Każdy z nas chce "jakoś" przeżyć to życie...hehehe. I jeszcze coś ci napisze w sekrecie (hehehe). Tamten R ma w sobie coś, co zaczyna mnie wkurzać. Jeszcze nie wiem dokładnie co działa mi na łupież, może jak to pisała Anitka: może nosi dziurawe skarpetki?

  • MachalaB

    MachalaB

    12 października 2007, 18:45

    uwierzysz, że się popłakałam po niektórych komentarzach? Dzisiaj zastanawiam się co mi sie stało i dlaczego tak to zadziałało? Zmęczenie? Nie wiem! A wieczorem zwyczajnie sie nawaliłam i tak poszłam spać. Dobrze, że więcej alkoholu w domu nie było, bo pewnie bym spiła a dzisiaj umierałabym od kaca! Dziwny jest ten świat...

  • babola

    babola

    12 października 2007, 12:07

    ta nasza biurokracja.. ble.nowoczesne państwo... Buziaki i głowa do góry, kiedyś dotrzesz wreszcie do końca....

  • Muka

    Muka

    11 października 2007, 21:30

    Mariolka, wszystko pomału się poukłąda. Ty twarda baba jesteś i nie dasz się byle komu spłąwić. Kibicuję wam niezmiennie!!! Nawet jak nie zostawię po sobie śladu ;)

  • karenina

    karenina

    11 października 2007, 18:10

    Ja to chyba bym zaczęła gryźć wszystkich w koło jakbym takie jak ty miała co chwilę kłody pod nogi.

  • MachalaB

    MachalaB

    11 października 2007, 15:31

    na krytykę. Jaka ze mnie ósemka??? Znikam na jakiś czas, odezwę się jak trochę ochłonę. Buziaki!

  • Joanna66

    Joanna66

    11 października 2007, 10:26

    nasza Polska rzeczywistość.Ludzi kompetentnych coraz mniej i to w każdej dziedzinie.