Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień dziesiąty :))



Wczoraj przeżywałam jakis dietowy kryzys. Nie to,że głodna byłam, ale  miałam zachciewajki i resztkami rozsądku udało mi się zwalczyć wolę pożarcia kotleta mielonego, a co najgorsze nutelli .

Korzystając z doświadczeń kolezanek zakupiłam len mielony i po spożyciu zauważyłam, że skutecznie zapycha on żoładek. Powiedziałam Bartkowi wczoraj,że smakuje tak, jakby się połykało smarki w czasie kataru :)) Spojrzał na mnie z politowaniem i uciekł do swej nory hehehe. Na pewno nie namówie swoich domowników do spróbowania :))))
A ja od dziecka lubie takie nieprzyprawione  gluty z siemienia lnianego.:))

Na wagę wskakuje rano i wieczorem i widzę  tendencję spadkową, ale jeszcze taka niestabilną. Nie jestem jeszcze zadowolona z wyników.

Droga sobotko !! Nie pracuj tak ciężko i odpoczywaj częściej :)) A robi się to tak : wstajesz rano, pijesz w łóżku kawę, oglądasz w tv jakąś sieczke w postaci  serialu tudzież wiadomości (co kto lubi) , a później nie wykonując energicznych ruchów, powoli wyłazisz z łóżka , ubierasz, zamykasz syf w domu na klucz i znikasz na zakupy , ewentualnie na kawkę z przyjaciółka.:))
Jeżeli pracujesz , to nie zapomnij wypić poobiedniej kawki z partnerem :))
Lubie te banalne określenia : robota nie zając , nie ucieknie lub robota lubi głupiego :))
To nie znaczy,że ja nie sprzątam, nie gotuje , nie piore czy nie prasuje . Przy takim luzackim podejściu do prac domowych , robią się one mimochodem, tak przy okazji , między kawką , wiadomosciami i pogaduchami ze najomymi.
Błysku w domu nie mam, ale ja mogę z tym żyć długo i szczęśliwie :)))
Bardzo współczuje tym kobietom , które nie usną , jak nie umyją ostatniej szklanki w kuchni , albo nie pójdą na spotkanie ,bo musza prasować dzieciom i mężowi koszule.A znam takich wiele.
Jestem orędowniczką stwierdzenia,że bozia nikomu raczek nie upierd......, wiec w domu panuje samoobsługa.Na szczęście moim domownikom bardzo to odpowiada i nawet teraz, gdy siedzę dłuższy czas w domu, nigdy od nikogo nie usłyszałam,że nie pracuje zawodowo to powinnam całkowicie zająć się domem.

Moja przyjaciółka, matka dwójki , malutkich dzieci poskarżyła się ostatnio, że jej mąż powiedział coś w stylu - jak można doprowadzić do takiego syfu w mieszkaniu ?? Matko Boska !! Jak sie nie podoba zainteresowanemu syf w otoczeniu, to powinien go usunąc :)) Prawda???

A teraz już ubrana (naczynia myja sie w zmywarce, pranie pierze w pralce) udaje sie w kierunku drzwi wyjściowych celem załatwienia spraw urzędowo sklepowych :))



  • wodzirejka

    wodzirejka

    23 listopada 2007, 01:08

    witaj! i jak zwykle u Ciebie nudno nie jest :o))) całuję pa

  • pusia61

    pusia61

    22 listopada 2007, 20:34

    jak mu się syf nie podoba to powinien go usunąć, no ale ja nie o tym chciałam. Postanowiłam, ze w przyszłym tygodniu wykupię dietę vitalii(jeszcze nie wiem, którą) dlatego w przyszłym, że będę miała świeży przypływ gotówki. Całuski.

  • Zmienna38

    Zmienna38

    22 listopada 2007, 17:30

    :)

  • MachalaB

    MachalaB

    22 listopada 2007, 16:46

    Zajrzyj do pamiętnika Zmienna 38. Proszę:))

  • greenka

    greenka

    22 listopada 2007, 12:35

    moj tez pomoze i wszystko umie zrobic- oprocz gotowania- ale nie da sie ukryc, ze zapracowany, wiec nie mam sumienia go nadmiernie eksploatowac (chyba ze na innym polu ;))) Ale w przyszywaniu guzikow nie jest najlepsy... hmmmm... chyba go musze wymienic na nowszy model :)

  • stellabella

    stellabella

    22 listopada 2007, 12:07

    Całkowicie się z Tobą zgadzam w kwestii porządków,zakupów i takich tam-Pozdrawiam cieplutko pa

  • roxy1

    roxy1

    22 listopada 2007, 00:03

    w kwestii czy mnie stac na cos czy nie to jest bardzo ostatnio drazliwa dla mnie sprawa więc narazie powiem tylko tyle, że nikomu w tym domu rączek nie upier....... więc rozumiesz, jak co komu potrzebne to niech robi sobie sam, ja strajkuję.

  • pohlam

    pohlam

    21 listopada 2007, 21:26

    że ktos ma podobne podejście do porządków i sprzatania do mojego.Pozdrawiam !!!

  • MachalaB

    MachalaB

    21 listopada 2007, 19:21

    Czasem jestem bardzo przykładna, a czasem...ale u mnie sprzątają wszyscy. To nie mam co narzekać:)) Sama bym sie zarypała:)) Ale jak ja bym teraz tak poleniuchowała...mmmm. wieczorne powroty do domu w ogóle mi nie służą. Wolę wakacje:))

  • roxy1

    roxy1

    21 listopada 2007, 17:56

    w formie podsumowania Twojego wpisu, Małgoni komentarza stwierdzam z pełna odpowiedzialnością, ze męzczyxni powinni wszystko robić w domu, może wtedy zobaczyliby jak to jest - przeciez to robota na pełen etat. Ja jestem od wczoraj deko skłócona z moim mężem i jak zwykle poszło jego zdaniem o głupotę: dlaczego my się kłócimy o takie pierdoły?" Na co ja odpowiedziałam, że możemy sie kłócić o sprawy zasadnicze jakim dla mnie jest wzajemny szacunek, którego sądze, że on mi nie okazuje marnotrawiąc moją pracę w postaci wzorowo prowadzonego domu, dbania o niego, dziecko , dom i wszytskie sprawy z tym związane, chcę aby to ceniono a tymczasem mam wrażenie wykorzystywania mojej osoby i traktowania domu jak hotelu. Mariolka Ty jako doświadczona we wzorowej organizacji domu pod względem rozdziału ról - poradź proszę jak mam to zrobić u siebie.

  • greenka

    greenka

    21 listopada 2007, 14:52

    to ja mam podejscie do prac domwych podobne do twojego :) coz z tego, skoro mj maz ma zgola inne i od czasu do czasu robi mi "wyrzut", ze mogloby byc czysciej, lub, ze trzeba by porzadnie posprzatac... Ja mu zawsze przytakuje, bo jak by nie patrzec, a chlop racje. <BR>Tylko nigdzie "nie ma napisane", ze ja mam to wszystko robic :) Ja swoim ciagle przypominam, ze nie mam raczek jedenastu i ze jeszcze nigdy nic samo sie w naszym domu nie zrobilo... <BR> Jak mi ktorys zostawi budne naczynia w zlewie, to wołam i mowie: przypominam, ze mamy zmywarke, natomiast nadal nie posiadamy gosposi :) A wogole to nie wiem, czy zauwazylas, ze faceci sa swiecie przekonani, ze ubrania same sie piora, prasuja i ukladaja szafie na poleczkach, hahahahahaa :) Ja tam wszystko biore "na miętko" :)

  • sobotka35

    sobotka35

    21 listopada 2007, 12:27

    Dziękuję za instrukcje specjalnie dla mnie:)))Na szczęście jeszcze nie popadłam w stan,w którym przedkładam spotkanie z przyjaciółmi nad pracę(jakąkolwiek).Bardziej chodzi mi o to,że nie umiem odpoczywać biernie leżąc na kanapie-tak zwyczajnie.Ciągle myslę co by tu jeszcze...a moze cos uporządkować,a moze na rower wyskoczyć,a moze...Taki juz typ ze mnie:))Ale pomimo pewnych różnic,myślę,że mentalnie jesteśmy do siebie bardzo podobne:)))Pozdrawiam:)

  • psmwt

    psmwt

    21 listopada 2007, 12:12

    Ja wolę "głodować" niż pić te gluty ale to kwestia wyboru. A co do prac domowych powodów do dumy nie mam bo same się nie robią. Za to cierpliwie czekają na moją ochotę albo na powrót męża z pracy. Je za trzech to może i ugotować. Wystarczy, że prowiant do domu dostarczony. Prasuję w stanie skrajnej konieczności i tak nigdy dobrze mi to nie wychodzi. Ja po prostu nie lubię tego siedzenia w domu i tzw. domowych obowiązków więc serca w to nie wkładam. Szczerze podziwiam te kobiety, które się w tej roli spełniają. Pozdrawiam

  • kaira74

    kaira74

    21 listopada 2007, 10:07

    podejście do zycia domowego. Już dawno zauważyłam, że (hehe) "delegacja uprawnień" jest korzystna dla wszystkich zainteresowanych, doprowadziłam do tego (o, ja wyrodna!), że dziecię 21 m-cy jak rozleje coś biegnie po szmatkę i sprząta. Poza tym doszłam do wnisoku, że życie domowe nie może być uciążliwe i już!