Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Powrót energii.....



Ej, no chyba nie za bardzo jasno sie określiłam wczoraj , bo moje intencje zostały przez niektóre z Was źle zrozumiane. Jasne , ze nie mam zamiaru zmieniać mentalności mojego męża, ani robic przewrotu majowego w swoim życiu. Bożenka  dobrze mnie zrozumiałaś , podzieliłam sie tym co mnie trapi, tym , co sie w nowej sytuacji wyklarowało, dałam upust swoim niepokojom i nie znaczy to, że wyrywam sobie z tego powodu włosy (ups, jakie włosy??) z głowy i krusze kopie :))

Spokojna i zrównowazona natura mojego męża jest na codzień buforem dla mojego temperamentu, a to co mnie obecnie nęka to ta stagnacja, która nastapiła w naszym życiu. Tak naprawe nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić , że w codziennym życiu ja wszystkim nie steruje, że stanie sie cos inaczej niż ja sobie to wyobraziłam :))))) Nie ma tak -  jak lubi teraz mówić w zabawie Oliwka :))
Zreszta kto jak nie on wytrzymałby tyle czasu z takim popaprańcem jak ja :)))

Nawiąże jeszcze do kwestii papierosów. Rozumiem, ze mój zakaz  go ogranicza, jasne, że palił kiedy sie poznaliśmy, ale akurat w tym względzie nie popuszczę. Od kiedy sie znamy robił kilka podchodów do rzucania palenia , ale nigdy mu sie to nie udało. Nie widze żadnych argumentów, dla których miałby to robić dalej. Skoro mogłam z nim pójśc na pierwszą rozmowe o prace, skoro mogłam zadecydować o nostryfikacji świadectwa, podjeciu przez niego studiów, skoro mogłam napisać podanie o zmiane pracy i kierować wieloma życiowymi decyzjami , skoro z powodzeniem motywuje go do podejmowania różnych wyzwań to dlaczego nie moge pomóc mu w rzuceniu papierosów??
Mój mąż odczuwa niechęć do wszelkiego rodzaju ruchu, nie uprawia żadnego sportu, wyciągniecie go na spacer graniczy z cudem, a jedyny ruch jaki wykonuje to odległosc miedzy domem, a samochodem. W pracy siedzi przez 8 godzin na krześle, a po południu lezy w domu na kanapie, więc palenie papierosów prowadzi go prosta droga do zawału serca tudzież innej paskudnej choroby.
Do tego dochodzą wzgledy finansowe. Papierosy drożeja, a palacz nawet nie zdaje sobie sprawy jak bezsensownie obciąża budżet domowy. Jezeli doliczyc do tego argument w postaci niewychowawczego oddziaływania na dzieci to uważam, że tylko wsparcie jego słabej silnej woli doprowadzi do samych pozytywnych skutków.
Zreszta chciałabym dodac, że wiem , jak ciezko rzucic palenie, bo dawno temu też byłam nałogowa palaczka i po kilku podejsciach udało mi sie dopiero rzucic.
NO !

A dziś rozpiera mnie energia, wstałam wczesnym rankiem, umalowałam ryjek i zrobiłam porządki w swojej szafce. Wyrzuciłam stos ubrań, w kolejny stosik czeka na eksterminacje :)) Tylko wypadałoby udac sie po zasilenie do sklepu, bo zostane z jedną koszula w zębach hehehehe. A na to chyba mam jeszcze za mało sił :))

Mój mąż ma jeszcze tydzien przymusowego wolnego w pracy, więc postanowił, że w tym czasie bedzie pisał prace  inzynierską . To juz nawyższa pora, bo powinien ją oddac do końca lutego, a do tej pory nie było sposobnosci za nia się wziąć. Musze sobie znaleźć jakieś konkretne zajecie żeby mu nie przeszkadzać , bo bardzo mi zalezy na tym ,aby zdążył ją napisac w terminie.

Tak więc ciiiiiichoooooooo :))

Lalalal, jak mi dzisiaj fajnie..............:))


  • megi1977

    megi1977

    6 stycznia 2009, 00:50

    troszku poczytalam Twoj pamietnik. jetses naprawde dzielna kobieta a choroba tylko Cie wzmacnia, Gdzies tam wyczytalam ze chcialas ochrzcic adoptowane dzieci. Nie wiem czy to zrobilas. Moja ciocia adoptowala dwojke i ksiadz zalecil im chrzest przypominajacy tak zeby dzieci mialy rodzicow chrzestnych w obecnej rodzinie. zycze Ci wszystkiego dobrego.

  • dior1

    dior1

    6 stycznia 2009, 00:41

    Ci by wszystko, co z taka skrupulatnoscia planujesz zostało doprowadzone do końca!

  • agataw2

    agataw2

    5 stycznia 2009, 23:15

    też walczę z mężem, żeby rzucił palenie, ja rzuciłam 3 lata temu!!!

  • agonia65

    agonia65

    5 stycznia 2009, 19:36

    sprawdza się powiedzenie- " szyja według chęci, jak chce głową kręci" . Ty jesteś kapitanem tego statku i jego szyją. Ale jak widzę to chyba zbyt ciężkiej pracy przy mężu nie masz bo jak czytam , masz super faceta. Wiesz, że przeciwności się przyciągają. pasujecie do siebie jak nikt inny. Wiem, że i taki spokojny człowiek może wkurzyć, że jest za spokojny. Ale uwierz mi, bardziej wkurza nerwowy człowiek, bo jest za nerwowy, bo nie rozumie, ze ktoś może chorować, bo cię nie wspiera i nie pomaga ( jeśli już to z łaski ), bo musisz być cicho,bo jemu wolno wszystko a tobie nic, bo właściwie to zabił w tobie wszystko co miałaś najpiękniejszego, zabił radość do życia, do istnienia...... A tak wogóle to walcz z tymi papierochami. ja tez paliłam i wiem, że można przestać. I kochaj swojego męża bo warto. Zresztą co Ci będę pisała, Wiesz o tym:) Buziaki:)

  • DOROTAINKA

    DOROTAINKA

    5 stycznia 2009, 18:20

    ze energia cie nie opuszcza, a co do papierosow to fuj, co prawda ja na imprezach podpale jednego lub dwa ale moja corka wyleczyla mnie z nalogu-tyle sie nasluchalam o szkodliwosci palenia, wyrzucala mi fajki z torebki itd, mam nadzieje ze jak bedzie starsza to nastawienie jej zostanie.

  • sikoram3

    sikoram3

    5 stycznia 2009, 15:20

    a ja ci napislam ze nie ciebie jedna.Po to chyba sie tu dzielimy a inni odbierja to tak jak to widza.I to jest zdrowe. Nikt nie jest idealny.Pozdrawiam choc mnie dzis odebralo energie.

  • otulona

    otulona

    5 stycznia 2009, 14:23

    Cel szczytny z tymi papierochami. Ja też mojego męża zmusiłam do rzucenia papierosów 4 lata temu, ale rzucaliśmy razem. Cel był ważny - zdrowe dziecko. Chciałam urodzić. Ale niestety, jak poroniłam, to on wrócił do palenia...Nie miał już motywacji. Ja po przytyciu 20 kg stwierdziłam, że jak znów zacznę palić, to już nigdy nie rzucę, bo kolejne 20 kg na plus powali mnie! :)) I wytrwałam. Wyszukaj mu motywację, żeby on chciał...Powiedz, że to też dla Ciebie? Zebyś się nie wędziła? Niestety taki nasz los, silnych kobiet, że musimy zorganizować. A jak na początku mogłyśmy dać się wykazać, to nie pozwoliłyśmy, bo jesteśmy szybsze, lepsze i w ogóle...A potem się dziwimy. Jak ja Cię rozumiem! Marzę o silnym facecie, ale chcę decydować o wszystkim sama! Jednak sądzę, że Twój Mąż jest idealny dla Ciebie, tylko pomaleńku obarczaj go drobnymi pracami organizacyjnymi, żeby choć trochę Cię wyręczał, a dużych spraw i tak nie pozwolisz nikomu załatwić:)) Niech on np. pamięta, żeby był w domu chleb - nich to będzie jego obowiązek:)) Itp. Kup mu różne nietucząc zagryzki: marcheweczki, pestki dyni, czipsy z szuszonych jabłek:)) No i widzisz, jak Ci powyłaziło różne - to są Twoje wyzwania - hehe, ale na pewno sobie poradzisz! Tylko więcej litości dla siebie! I dzieci wdrażaj w obowiązki: niech składają, czy zdejmują pranie, wycierają kurze, odkurzają. Jakby tego nie zrobiły, chwal! A potem nie będziesz musiała błagać, żeby ktoś zdjął pranie...I mamą się też nie opiekuj, to ona powinna się Tobą opiekować:))Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku!

  • pohlam

    pohlam

    5 stycznia 2009, 13:38

    Również próbuję przekonać swojego ślubnego do rzucenia tego zgubnego nałogu.Rzecz jasna obiecuje ,że tak oczywiście mam rację i koniecznie trzeba się pożegnać z papierochami raz na zawsze ,ale na obiecankach się kończy.Szlag mnie trafia ,że moje argumenty do niego nie trafiają. Pozdrawiam !

  • zagaja

    zagaja

    5 stycznia 2009, 11:15

    Przeczytałam Twój poprzedni wpis o mężu. Jakbym czytała o moim przyszłym. Tez jestem koniem tego związku i wspólnego życia. Wyrażam opinie a on się zgadza lub nie(dość rzadko).Mam wrażenie ze gdyby nie ja nie wstałby rano , a gdyby wstał to nie wiedziałby co ze sobą robić. Pomogłam mu szukać wymarzonej pracy, napisałam CV, zmobilizowałam do studiów, organizuje wesele i urządzam nowy dom. A gdy złoszczę się ze jestem ze wszystkim zawsze sama to on wpada w smutki , ze się do niczego nie nadaje. Potem następuje mobilizacja i przez chwile jest taki prężny ze hoho:> Dodam , ze to tez mężczyzna , który jak już się do czegoś zabierze to robi to z pasja. Ma dobre serce i chciałby być bardziej zorganizowany ( pewny siebie ) ale coś mu nie wychodzi:) I za to ich kochamy:) Pozdrawiam

  • confidence

    confidence

    5 stycznia 2009, 10:34

    No to dziś jest jakiś energetyczny dzień, bo ja też czuję moc! :)