Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ufff :)



Dzięki moje koleżanki za wsparcie mojej rodziny :) Jesteście dużżeeee!! (I to bez żadnych aluzji hehehe).

Moje dorosłe już dziecię wraca już dzisiaj do domciu :))Zadzwoniła i powiedziała, że faza miodowego miesiąca w ich wypadku trwała dwa dni, wobec czego wraca sama i postara się zapomnieć o tym człowieku, który niestety wychowany został bez ojca, a babka, matka i siostry utwierdziły go w przekonaniu, że kobiety istnieją tylko po to, aby umilać mu życie.Trudno, jak ktoś nie ma prawidłowego wzorca rodziny to za późno żeby go teraz naprawiać.

Wiedziałam ,że wychowałam mądrą córcię :)) Wy zresztą też !! Za co Wam dziękuję :))

I co dalej ?? W pracy monotonia, chociaż nowo mianowana kierowniczka bardzo stara sie "umilić" mi czas :))
Powiedzmy, że to mój trudny charakter powoduje, że w tej hierarchicznej  instytucji ciągle nie czuję się zbyt komfortowo hehehehe.

W domu ? Ciągle miło, ciepło i bezpiecznie :)) Daruś opiekuńczy i kochający, syn zadowolony z nowej szkoły, a moja waga ciągle na granicy 70 kg :))
Z adopcją sprawy powolutku się rozwijają - zatydzień poddajemy się badaniom psychologicznym .

Żyć i nie umierać ! :))

Wam wszystkim tu zaglądającym tez zyczę wszystkiego najszczęśliwszego !!!

  • Bozka1

    Bozka1

    13 września 2006, 21:41

    Znowu jestem i z dużym zainteresowaniem zaglądnęłam do Ciebie. Mama mądra, to dziecko ma byc inne? Nie ma takiej możliwości!

  • Muka

    Muka

    13 września 2006, 00:41

    nie daleko pada jabłko od jabłoni jednym słowem :) i niezmiennie trzymam kciuki :D

  • GorzataCzarna

    GorzataCzarna

    12 września 2006, 10:02

    brawo. takich kobiet-matek jak Ty powinno być więcej. Z pewnościa zmalałaby frustracja wśród młodych. Moja mama ma wszelkiego rodzaju zastrzeżenia co do mojej osoby, moich znajomych. Krótko mówiąc od zawsze wymagano ode mnie wszystkiefgo, miałam byc naj... i koniec. Wszytsko co choć nieznacznie wykraczało poza jej rozumowanie było be....

  • anakow

    anakow

    12 września 2006, 09:51

    nie raz sobei przypominam..no cóż..moja mama nigdy ne omieszkała donośnym głosem powiedzieć co myśli na temat tego czy innego chłopaka oczywiście nigdy nei akceptując mojego wyboru...nie wierząc czasem w "chwilowość uczucia"..każdego chłopaka miała za potencjalnego zięcia a nie przejściowy "romansik" . mówiąc romansik chciałam podkreślić, ze przeciez nie chodziłam z każdym do łózka od 15tego rou zycia!!!!...choć brak zaufania ze strony mojej mamy..podejrzliwośc i własne doświadczenia mogły własnie odbić na niej własnie takie piętno, które odbiło się na mnie. Mariolu to cudowne, ze dajesz jej przestrzeń, pole do działania nie watpiąc w jej rozsądek. NO i gratuluję trafności postrzegania córki...a nie przez różowy pryzmacik...