Niedziela nie do końca spędzona na lenistwie.
Z braku innych pomysłów pokręciłam na orbitreku 60 min z moim optymalnym tętnem. Niezła jestem - wiem
Dziś dzień rozpoczęłam grejfiutkiem i kawką
- jajo + kawałek wędzonego łososia+cukinia młodziutka aż słodka i plaster twarogu
- następna kawka
- przed chwilką miseczka żurku
Zaliczyłam kolejna godzinkę na orbitreku.
Stara miłość nie rdzewieje, pokochałam tego drania,co wyciska ze mnie 7 poty i to uczucie odżyło ;)
Pogoda piękna, słonko, cieplutko.Czas przewietrzyć szafy.
Specjalnie nie zaszaleję , bo ciasnawo co nieco w niektórych ciuszkach ale przymierzyć warto- to lepsze od aerobiku i wzmaga motywację.
Pokus brak, jedyny mankament to to ,że coś tam zawsze przegryzę między 20-21.
Chodzę spać bardzo późno ok 1, 2 w nocy i po prosty czuję głód.Nie są to przekąski grzeszne, ale zawsze.
Nie robię z tego powodu sobie specjalnych wyrzutów
Nie mogę jednak jeść ostatniego posiłku o 19 - to wykluczone.
Ciekawa jestem czy wy trzymacie się tej reguły.
Pozdrawiam słonecznie, do miłego
malgorzatka177
15 kwietnia 2013, 19:29śmigaj Marlenko na tym swoim orbiteku.Niech moc będzie z Tobą :)
Myszurka
15 kwietnia 2013, 15:00Ja też jestem "nocnym markiem " więc 19 dla mnie to tak jak późny obiad .a później jeszcze deserek jakiś i kolacja :) Pozdrawiam