Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Źle się czuję w swoim ciele

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26750
Komentarzy: 696
Założony: 4 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 23 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Marlena1966

kobieta, 58 lat, Lidzbark

175 cm, 88.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 lutego 2014 , Komentarze (4)

             
           ...obżarstwa.
 Przyszłam @
Jeszcze nie tak dawno wpadała regularnie, delikatnie pukała i pytała czy można.Teraz wpada kiedy chce i wprowadza zamęt.
Jest, to jest, potwierdza tylko moją "młodość" i gotowość do uchowaj Panie prokreacji.
Wagę omijam, dziś rano widział mnie syn w mojej ulubionej piżamce - kalesony + góra - lekki uśmieszek, później ogólny rechot.
To jest myślę.........no joooo.
Chodzący baleronik - z piżamki się też wyrasta?
Myślałam że ona rośnie razem ze mną, ale ten materiał ma swój limit
Wracam do starych nawyków, a mianowicie woda, seler naciowy i ananas.
Mam miseczkę z pokrojonymi kawałkami i tak chodzę i chrupię.
Trudno mi ocenić działanie Asystor slim, wiadomo gość w dom podsyca apetyt.
Jednak  zero słodyczy.
Zawsze tak zaczynam, odwyk od słodyczy i pieczywa - reszta to pikuś.
Śniadanie to musli, seler, obiad - kurcze z sałątą lodową skropioną octem jabłkowym.
Kupiłam rewelacyjny, dolewam do wody i popijam.
Zaraz wciągnę drugą kawę.
Właśnie nawiedził mnie mój samiec alfa, wypada dotrzymać mężowi towarzystwa.
Odezwę się poźniej.

21 lutego 2014 , Komentarze (4)

              

              Od momentu decyzji, o schudnięciu przytyłam 1,5 kg.
Co jest qrka? Pokopało mnie?
Zawsze decyzja była tym przełomowym momentem, więc co sie zmieniło?
Wiem!!!
Pieprzone, upierdliwe klimakterium, no bo niby co innego?
Miałam bardzo nerwowy tydzień i za każdym razem , gdy spogladałam w lustro widziałam się  z pętem kiełbasy, tostem lub jakimś innym tałatajstwem w łapie.
Było nie patrzeć w lustro, ktoś powie.
Trudno go unikać jest na trasie z kuchni do pokoju...........czołgać się miałam, jeszcze łapy miałam wypchane żarciem - więc jak?


Pierwszy raz poznałam co to wilczy apetyt.Makabra !
Kupiłam Asystor slim.
Nie wiem czy działa piguła, czy psycha, czy lustrzane odbicie ale poskromiłam francę.
Opinie o specyfiku są różne, wypróbuję i będę się dzielić.
Ide was poczytać, może mnie oświeci.
Waga prawie 90.
Takiego prosiaka kupiła teściowa przed świętami :)
to tak dla porównania

11 lutego 2014 , Komentarze (5)

Jestem......co mam więcej dodać?
Że niby, wyrzuty sumienia, bicie w pierś - żadne takie.Bimbałam i nie żałuję.
Czy było warto? Nie każcie mi odpowiadać......odpowiedz brzmi TAK
To był wspaniały rok, nie skupiałam sie na diecie, czerpałam pełnymi garściami wszystko, co podtyka mi los. W takich momentach nie myśli się o diecie.
Dlaczego znów tu jestem, dlaczego zaczęłam?
To proste - bo mi się zachciało.
Tak po prostu, laitowo, bez presji, z dnia na dzień.
Jestem w Polsce i szukałam zajęcia, celu.Znalazłam - postanowiłam schudnąć.Bo ładne ciuszki w szafie.... też pretekst , dobry jak każdy inny.
Chciało mi się  celu, wyzwania, więc go znalazłam.
Wczoraj kupiłam koktajl proteinowy. główkę kapusty na sok, chrupkie pieczywo, grejfiutka i słodzik.
Sobotni tort  dokończył samiec alfa :)
Na orbicie dreptałam pół godziny. Próbuje ile zniesie moja kostka.
W wakacje wyrżnęłam się na środku trotuaru :) gumon -wiem
Byliśmy we Francji, z zadartym łbem zwiedzałam łuki triumfalne i ....padłam jak długa.Powalił mnie .....kamyczek.
Było- minęło.
Kostka wytrzymała.
Moja waga oscyluje koło 90, pewności nie mam. Stara bateria pokazuje za każdym razem inny wynik.Kupię, zważę się to napiszę.
Jestem pełna optymizmu.Jak ktoś mnie czytał ten wie, że dla mnie podjęcie decyzji jest najważniejsze.Potem po prostu realizuję. Czasem czytając pamiętniki dawałam się ponieść presji otoczenia.Zaczynałam chcieć za bardzo.
Nie nakręcam się, robię to dla własnej przyjemności i chęci zrobienia czegoś dla siebie.
Uczucie niedosytu w żołądku jest całkiem przyjemne.
I jeszcze jedno, moja waga to jedno z niewielu rzeczy, na które mam wpływ w tym oszalałym świecie.
Pada deszcz..........też pięknie.
Jestem po kawce - na razie z cukrem, później się zobaczy- i jogurcie.
Później jakieś mięsko -piersi  drobiowe- lodowa sałata skropiona octem jabłkowym, twarożek - możliwości jest wiele.

Odnotowałam swój powrót, zostawiłam ślad, będę bywać.
Pozdrawiam wszystkie znajome i nieznajome.
Do miłego :)

27 maja 2013 , Komentarze (10)

                 Witajcie dziewczyny:)
Jezzzu, nie było mnie 2 tygodnie,co nie oznacza, że przebimbałam je.O nie, nie.
Miałam trochę pracy ze sobą.Musiałam dojść we wszystkim do ładu, poukładać priorytety,pogodzić się z niektórymi złymi doświadczeniami.
Nie zniszczyłam moich zmór, ale zmniejszyłam ich wartość i to na razie wystarczyło aby zapanować nad życiem.
Przyznam,że wysiłek fizyczny - koszenie i orbitrek bardzo mi pomogły rozładować złe emocje.
Dieta utrzymana- pokus brak.
Na orbicie codziennie 8 km.
Odwiedziny i najazd gości skończył się definitywnie ......do następnego razu.
Mam problemy ze snem i to mnie wku....., wspomagam się piugułami na słodkie randki z Morfeuszem :)
Na wadze mniej 1,5 kg.
Waga będzie stabilna to zmienię pasek.
Wszystko gra..... oprócz kasy .... nie nie , nie o kasę chodzi , tylko o pogodę, ale to dokucza pewnie każdemu.
Menu - bez rewelacji.
- musli
-kawka
-soczewica
-kawka
-jogurt z żurawinowymi otrębami
-mozzarella i jakieś warzywko
Ogarnę dom i siebie po tych wszystkich wizytach i będę codziennie.
Dzięki za pamięć o mnie :)
Lecę na orbitkę.
Całuję i ściskam cieplutko.

13 maja 2013 , Komentarze (8)

.....co za pieprzone dni :(

Mam żal do całego świata i do siebie - również- o wszystko.
Jakoś nie mogę się  ruszyć z miejsca.Nie chodzi o dietę, idzie o całokształt.
Głowę bombardują  głupie myśli, stare żale, poniesione porażki, rozczarowania.
Czym to jest spowodowane......pogodą pod psem? klimakterium?mój egoizm? brak innych ambitniejszych wyzwań?
Na co, lub kogo zrzucić winę?
Bezsenność do 2 w nocy i rozmyślania, rozdrapywanie starych ran.A przecież słyszę tyle pięknych i szczerych słów.
Wątpliwości................
Mogłam podjąć inną decyzję, przeliczyłam się, że można zapomnieć krzywdy - nie można.
Wybaczyć tak, zapomnieć nie.
Trochę to zagmatwane dla innych ale nie chcę za bardzo wciągać was w swoje dawne problemy.
Czy czas jest w stanie przypruszyć  zadawniont ból?
Ile trzeba czekać?
Czepiam się - prawda?
A miało byc tak pięknie - wywiady, kamery (seksmisja)
Z innej , tematycznej beczki.
Waga 86, więc kg w górę, to też nie pociesza.
Sraczka zatrzymana.Sobotnia pomidorówka z ryżem była tak gęsta, że można było ją jeść nożem i widelcem- prawdziwe arcydzieło- ważne że zakleiło co trzeba :)
Na piątek dziadek zaprosił 12 osób- bagatela
Dziś kazał mi zrobić próbę ze stołem i krzesłami - pokopało go na maxa.
Mam to dzwigać ustawiać ,a on, matematyk będzie obliczał kąt ustawienia stołu ,odmierzał cm odległości krzeseł i bawił się w geometrę ,a po chwili ja to mam z powrotem odstawić na miejsce.
Fuknęłam,obróciłam się na pięcie i pogalopowałam na pięterko do siebie.
Moja dieta polega na niesystematycznym łykaniu foreverslim , niejedzeniu chleba i słodkości iiiiiiiiii to by było na tyle.
Gdzieś ze sraczką pozbyłam się optymizmu, radości.Czuję,że siedzi to gdzieś pod skórą, ale coś mnie blokuje.
Wiem - myśli, durne ,pieprzone wspomnienia.
Idę po druga kawę , niech popłynie szybciej krew :)
A tam..........
Pocieszcie,jak możecie
Albo opier....... jak macie sumienie kopać leżącego
Należy mi się i jedno i drugie.

11 maja 2013 , Komentarze (5)

To był rzeczywiście ciężki tydzień :(
Monachijski  wypad zdezorganizował cały plan.
Do tego przyplątała się grypa żołądkowa.Sraczka u dziadka w połączeniu z moją dały katastrofalny efekt.
Do tego  dorzucam, raz melancholijny raz wściekły nastrój owocujący @ i tydzień do doopy.
Waga stoi, ćwiczenia stoją, ja stoję - na szczęście nie powaliło mnie na kolana.
Stoję - nie klęczę, nie walę łbem w mur.
Mam syndrom wściekłej baby i mam do tego prawo - sama se je nadałam.
Przekwitanie - kto to wymyślił KU....!!!
Na pewno nie kobieta.
Waga 85 kg, więc spoko.Budda - olbrzymi, bleee
Weekend więc też spisuję na straty.Postaram  się skupić na poskramianiu apetytu- na tyle mnie jedynie stać.
Jedyny plus to fajne zakupy w lumpeksach i na wyprzedażach.
Kiecka rozmiar 42 mobilizuje do działania.
Kupiłam bajeczny płaszczyk za 2 e - jak znajdę siłę by zrobić w nim fotkę to się pokażę.
Dziś pomidorówka z ryżem.Może ryż zaklei przecieki ;) i da odetchnąć od wizyt w klo.
Moja toaleta ma metr na metr i znam już każdy jej szczegół.
Idę zamieszać ryż coby nie przywarł.
Fotka dla  przypomnienia,że wciąż jestem ...........nie spłynęłam rurami wc  :)

...i tulipany z ogródka

6 maja 2013 , Komentarze (2)

      Witam was laseczki moje :)
Jak w tytule, po powrocie z Monachium mnóstwo obowiązków domowych.
Pogoda dopisała, żarełko pyszne, towarzystwo też spoko-loko :)
Na obiadek zjadłam to


... oczywiście rybka - pyszota.
Kelnerek bawarskich nie fotografowałam , bo bałam się obciachu.
Kelnera w skórzanych portkach nie było :(
To  fotka z moim dziadkiem :)

Były też inne smakowitości

Królowały szparagi :)
Musze lecieć do opy :)
Poczytam wasze pamiętniki jutro.
Uściski dla każdej z osobna i grupowo :)

3 maja 2013 , Komentarze (6)


    Witajcie :)
Macie czasem wrażenie,że niby wszystko jest ok,ale coś przeszkadza wam być szczęśliwym.
Za mną dziś właśnie takie goowno chodzi

Po wygramoleniu się z łóżka, lotem błyskawicy przeleciała jakaś durna myśl.Nawet nie zdążyłam jej uchwycić,ledwo odnotowałam jej obecność i pojawił się znajomy smrodek dawnych zawodów,rozczarowań, kłamstw- tego qwa  najbardziej nienawidzę- kłamstwa- gorsze jest jeszcze udawanie,że się go nie dostrzega.
Czasem tak robię - pozwalam się okłamywać- żeby co?,że niby dlaczego?.... nie wiem.Nie chcę tego ktosia  zblamażyć - jest takie słowo?-jak nie ma  to już jest :)
Nie chce mi się słuchać kolejnych kłamstw i wolę zostawić to jedno aby pod wpływem dowodów nie urosło do monstrualnych rozmiarów,albo nie zadziałało jak zasada domina.
Nie macie czasem tak? że się godzicie albo same naginacie kłamstwo do prawdy.
Dręczy mnie to badziewie od rana.Nawet wycisk na orbicie nie pomógł.
Gdybym zaczęła dokopywać się prawdy ,to chyba straciłabym wielki krąg znajomych z mężem włącznie :)
hahahaha - powaliło mnie
Ok. nie chcę o tym myśleć.Ja jako rozwódka nr 2 :)- tego nie przełknę - przynajmniej nie na tym etapie.W końcu życie płata różne figle.
Dieta ok
-musli
- kawka
- ryba z ryżem i  kopa sałaty
- druga kawka
-na kolacje  2 jaja i kawałek indorka gotowanego +sałata
- termos z zieloną ananasową zaparzony
-woda na wyciągnięcie ręki
- w razie czego seler naciowy i ryżowy chlebek lub koktajl z protein.
Pedałowanie już było, po południu sprzątanie całej chałupy, bo jutro jedziemy do Monachium.
Dziadek miał 85 urodziny i jak co roku zaprasza rodzinę do bawarskiej knajpy.Zrobię fotki- najlepsze są dekolty bawarskich kelnerek :)
miodzio dla panów lubiących kobiece walory.
Może tym razem będzie pan w skórkowych gatkach - gratka dla płci pięknej.
Jeśli nie do później, to do jutra laleczki :)

2 maja 2013 , Komentarze (4)




Witam cieplutko i słonecznie.
Zakupy 
po pierwsze coś dla ciała; maskara  Maybelline - tylko tej firmy używam, pomadka chyba MF w kolorze jasne lila, podkład Clinique -   rewelacja na moją facjatę i ukochany balsam do ciała - nic nie pachnie tak pięknie :)
po drugie coś dla ducha ; niekalorycznie, ale czy zawsze tak być musi?
życia nie da się brać całkiem na trzeźwo :)
po trzecie ...... no dietetycznie musi być i do tego czekoladowo - pychota i syte jak pierun ;)
po  czwarte zaspokojenie próżności, czyli ciuchy.Z lumpeksu ale fajne i się piorą :)
No i co .............. dieta to nie tylko wyrzeczenia, to także przyjemności.
Do później laleczki.
Jeszcze mały bonusik, kwitnące drzewko magnolii od sąsiadki ............;)


 całuski ;)

1 maja 2013 , Komentarze (5)

   Witajcie laseczki
Jak tu się nie wku......, jak na wstępie zżera mi dość pokaźny wpis.
Przełknę przekleństwo jako przekąskę i lecę od nowa.
Kupiłam kwieciste spodnie - podobno taka moda.Czy stara doopa w takim ciuchu nie budzi politowania?Nie chcę się odmładzać ale mnie się to podoba - co wy na to?


Rozmiar 44,ale ciut luźne w pasie.W 42 nogawka opinała za bardzo łydkę.
Dieta ok. powiedziałabym wzorcowa.W przewadze białkowa ale bez przesady.Mnóstwo zieleniny w jogurtowych sosach, zielonej herbaty z dodatkami typu grejfiutek czy ananas.
Wczoraj 40 min orbity, przedreptałam 7,2km - nieźle biorąc pod uwagę przerwę.
Pogoda masakryczna........na to jednak nie mam wpływu.
Namiętnie oglądam online Magdę Gessler - jest niesamowita.
Według mnie jest jeden przypadek gdy arogancja jest usprawiedliwiona - gdy za nią idzie wiedza i odpowiednia argumentacja.Może jestem dziwna,ale ja lubię arogantów,którzy potrafią mądrymi argumentami wpłynąć na zmianę moich przekonań.Otwierają mi oczy na rzeczy,które mi umykały ......takie tam dywagacje.
Menu
-musli
- kawka
-indyk słodko kwaśny z makaronem
-kopiec sałaty
- jako przekąskę zastosuję mój koktajl proteinowy - jest smaczny, czekoladowy - mniam mniam
Zaraz idę na mojego konika - daje mi powera i lejący się pot  dowodzi,że rzeczywiście robię coś aby lepiej wyglądać.
Dieta nie stanowi żadnego problemu, gorsze jest lenistwo do ćwiczeń-
lew zodiakalny jestem i uważam ,że leń to moje drugie imię - nie oszukujmy się :)
Odezwę się później, albo przynajmniej będę czytać i śledzić wasze postępy.
acha, zapomniałam,że świętujecie długi weekend.....więc bawcie się dobrze, odpoczywajcie i .....podeślijcie troszkę słońca, jak macie w nadmiarze :)

edit
Orbita zaliczona
45 min - 8,8km- tętno po rozgrzewce ok 115-120.
Wyciągam dziś dziadka do lasu, niech przewietrzy stare kości :)
Do później laleczki.