Witam was laseczki moje :)
Jak w tytule, po powrocie z Monachium mnóstwo obowiązków domowych.
Pogoda dopisała, żarełko pyszne, towarzystwo też spoko-loko :)
Na obiadek zjadłam to
... oczywiście rybka - pyszota.
Kelnerek bawarskich nie fotografowałam , bo bałam się obciachu.
Kelnera w skórzanych portkach nie było :(
To fotka z moim dziadkiem :)
Były też inne smakowitości
Królowały szparagi :)
Musze lecieć do opy :)
Poczytam wasze pamiętniki jutro.
Uściski dla każdej z osobna i grupowo :)
agatep
8 maja 2013, 11:50ale apetycznie :) super wyglądasz!!!