Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
...cała w skowronkach


chociaż pogoda za oknem nie dopisuje ,nic nie jest w stanie popsuć mi humoru :) Na początek krótkie podsumowanie wczorajszego dnia ; dieta -OK, bez odstępstw i grzeszków, 30 min.intensywnego marszu. Kondycja praktycznie zerowa :( ale małymi kroczkami i to się zmieni :) Z ćwiczeniami i ruchem było u mnie na bakier.Poza tym dzień pełen pracy ; pranie , sprzątanie ,gotowanie spacer , chwila odpoczynku i do pracy na nocną zmianę. A w pracy... oj pot z czoła sie leje.Dotychczas nie zwróciłam uwagi na to ile skłonów, przysiadów i ciężarów podnoszę w pracy...taka "siłownia".A dzisiaj wstałam przed 12 i codzienność dnia powszedniego .Teraz kilka minut odpoczynku i czasu dla siebie..ale już mąż mnie ponagla bo chce jechać do rodziców :) Na dzisiaj jeszcze w planach rowerek i może znajdę jakieś ćwiczenia na spalanie tłuszczu...ewentualnie po rowerku kilka min hula-hop , a na noc do pracy :(. Mam jeszcze takie rozterki ;kiedy się ważyć-codziennie ?, po tygodniu ?czy może po miesiącu?, chociaż nie sądzę ,żebym tyle wytrzymała. no cóż na dzisiaj to chyba tyle...:)