Okeej a więc dziesiąty dzień diety a ja jakimś cudem dalej się trzymam. Dzisiaj byłam w Rybniku i nie poszłam do Mc - jakim cudem?! Szukam plecaka do szkoły, której nie chcę bo mam dość tych wszystkich ludzi, i te wakacje zdecydowanie za szybko minęły a ja nawet nie pamiętam co robiłam. Jutro normalny dzień ale w piątek czeka mnie wielkie ( no może nie takie wielkie ) obżarstwo. Jadę do Krakowa a głównym celem każdego wyjazdu jest zwiedzanie różnych kawiarni, restauracji itp. Ale cóż to tylko jeden dzień a ja i tak mam w planach jednodniowe odpuszczanie sobie raz na 2 tygodnie, ale oczywiście w granicach rozsądku. Jak na razie idę spać bo muszę wstać o 7 :(