Dziś był wyjątkowo trudny dzień, zresztą cały tydzień nie był lekki. W pracy po prostu masakra. Ale po skardze u Dyrektora (na kierowniczkę) chyba może być tylko lepiej, jak nie... to będzie trzeba szukać pracy...
No więc wczoraj było grzecznie i dietkowo, a dziś już nie. Zrobiłam sobie nagrodę z okazji 60 dni na diecie. A jeszcze dodatkowo dziś dzień dziecka... No więc zaczęłam grzecznie:
I - mała bułeczka fitness (1/2 zwykłej) z wędlinką i i pomidorkiem
A później:
II - dwa kawałki ciasta - serniczek i szarlotka (kolega miał urodzinki)
III - dwa zabójczo pyszne kawałki pizzy
I do końca dnia dzisiejszego nic nie tknę prócz wody ...
Ale zważywszy na to ile miałam stresów w tym tygodniu (od poniedziałku do piątku) i mimo iż nic praktycznie nie ćwiczyłam to waga się utrzymuje na wysokości 64,9 i to przed @ bo dziś dopiero dostałam.... i ciekawa jestem jak będzie po @ ??
Od poniedziałku jadę do Otwocka na 3 dni szkolenia, później Boże Ciało, w piątek urlop okolicznościowy i w sobotę ŚLUB!!! Mam nadzieję, że to co działo się w pracy nie popsuje mi humoru weselnego...
Kończę już te moje wynurzenia, wiem, że pamiętnik nie do tego służy ale... cieszę się, że jesteście ze mną
Trzymajcie się i niech dietka będzie z Wami
gosiaaa90
2 czerwca 2012, 04:57super mniam sernik:)))
anitka24
1 czerwca 2012, 19:54coraz bliżej do tego dnia :-)
Paulina.M28
1 czerwca 2012, 19:51No po takich stresach to ci się należały te ciacha i pizza...:)
nora21
1 czerwca 2012, 19:31też bym zjadła pizze :) o to już coraz bliżej :)
chocolate14
1 czerwca 2012, 19:22mmm.. szarlotka i sernik , ahm, pychotka . ;)