Nigdy nie piszę w week, taką mam zasadę, że weekendy należą do rodzinki, ale wczoraj zawaliłam na całej linii.... Wpadła kawa latte macchiato, ciastko 3BIT, tortilla i piwo. Stanowczo nie służą mi wyjścia z dziewczynami... Dziś znów na dobrej drodze... Niestety weszłam na wagę i jest do przodu, a tak ładnie mi szło!!! Kur... kur.. kur...
Jutro jedziemy JEEP'em w teren z naszą świętokrzyską grupą więc może wpadną %... Postaram się trzymać w ryzach.
Wczoraj wpadła spódniczka
A teraz czas powalczyć, żeby tak w niej wyglądać... Jestem mega chora, ale nie poddam się, wczoraj zawaliłam 5 dzień z MelB więc zrobię go dziś i nie ważne, że się czuję fatalnie, a z nosa się leje... A wieczorem... kręgle Dawno nie miałam tak "obfitego" weekendu, dlatego też - chorobo - idź precz.
Buziaki i do poniedziałku
OnceAgain
3 lutego 2014, 08:57O tak trzeba wypędzić chorobę żeby móc się skupić na milszych rzeczach :). Tak więc chorobo sio, kilogramy sio, piękna figurko WITAJ ;)
Jomena
2 lutego 2014, 18:43nie ma co płakać, czasem należy się :-)
malutkaaa90
2 lutego 2014, 12:49zdrowka:))
fijka89
1 lutego 2014, 11:29Ładna spódnica.