Jej, przypomniało mi się jak pierwszy raz usłyszałam że 12 kroków pomaga ludziom uzależnionym to byłam zdziwiona bo nie rozumiałam jak takie dziwne zdania mogą pomagać ludziom. Wielce uczona nie jestem ale mój mózg tego nie ogarniał. Jestem zawzięta i ta cecha nie pozwoliła mi zostawić sprawy i odpuścić.
Z czasem okazało się że 12 kroków to program przemiany wewnętrznej, uporządkowania sfery umysłu i ducha, sposób na życie. Pod każdym krokiem kryje się masa pytań do przerobienia (najlepiej napisania) .
Pierwsze co mi zapadło w pamięci to to że kompulsywne jedzenie jest chorobą ciała, umysłu i ducha.
Wyrobiłam sobie taki prywatny pogląd że dietetycy zajmują się przede wszystkim ciałem, redukcją nadprogramowych kilogramów, terapeuci zajmują się sprawą umysłu, uporządkowaniem tej sfery, religie i filozofie sprawą ducha a program 12 kroków i duchem i umysłem i ciałem zaczynając od tej najbardziej zaniedbanej sfery czyli sfery ducha.
Jeśli któraś z nich zostaje zaniedbana to nie trudno o powrót do starych nawyków. Już kiedyś tak miałam że schudłam miałam szczupłe ciało ale w środku wcale nie czułam się szczuplejsza.
Dzisiaj dobrze jest mi kiedy zajmuję się sobą całościowo i żadnej z tych sfer nie traktuje jako gorszej (w sumie czym byłoby ciało bez zamieszkującego w nim ducha).