C- jak ciało -ZAPALNIKI
Tak się zadziało w moim życiu, że z powodu zabiegu operacyjnego posiedzę sobie przez miesiąc w domu. Nawet mnie to cieszy bo już od dawna miałam chęć popisać na vitalii ale mnogość obowiązków albo wymówki skutecznie mi to utrudniały.
Ciało jak ciało dopóki się nie zepsuje to się go nie szanuje. A szanować -to dbać o nie - poprzez dobre, zdrowe jedzenie, ćwiczenia, odpoczynek. A jak było u mnie jedzenie w nadmiarze, ćwiczenia zrywami a odpoczynku jak na lekarstwo, wmawiałam sobie ,że odpoczywam kiedy jem a to powodowało, że im bardziej byłam zmęczona tym więcej jadłam.
Ale nie o tym dzisiaj chciałam napisać.
ZAPALNIKI – można powiedzieć, że to bodźce jedzeniowe, drobne sygnały i myśli, które skłaniają do sięgnięcia po coś do jedzenia, gdy tego się nie planowało. W jednej chwili nie myślisz o jedzeniu a w następnej już nie możesz oprzeć się jedzeniu.
Siedząc w domu jakby mimowolnie oglądam więcej telewizji a tam reklam słodyczy multum, programów kulinarnych jeszcze więcej a mi uruchamiają się myśli o jedzeniu obsesyjnym czego już dawno nie miałam po wyeliminowaniu ZAPALNIKÓW.
O zapalnikach usłyszałam już na pierwszych mitingach AŻ, że to takie produkty, widok, zapach, myśli ba nawet sytuacje, emocje i osoby, które powodują, że sięgam po jedzenie w sposób nieopanowany (kompulsywny) i jem w nadmiarze „pod pokrywkę”.
Nikt nikomu nie daje gotowej listy zapalników, każdy sam musi włożyć wysiłek w samoobserwację, doświadczanie, żeby je rozpoznać i wykluczyć tzn. nie jeść ich wogóle.
Najłatwiej mają Ci którzy objadają się słodyczami, bo wiadomo co jest ich zapalnikiem ale pewnie najtrudniej jest im je odstawić. Ja byłam jakaś inna, bo nie objadałam się słodyczami ale nie wyjątkowa bo spotkałam podobne sobie osoby. Pierwsze moje zapalniki, które zaobserwowałam to były:
ser żółty (świadczy o zajadaniu frustracji)
słone wędliny (świadczy o zajadaniu złości)
majonez
ketchup (ma dużo cukru)
naleśniki
winogrona, arbuz,melon, suszone owoce
ciasta (objadanie słodyczami to zajadanie samotności lub niedosytu miłości)
później określiłam swoje zapalniki jako TŁUSTE i SŁONE oraz TŁUSTE i SŁODKIE
Ostatnio trafiłam na listę IG i stwierdziłam, że faktycznie większość produktów których IG jest powyżej 60 to moje ZAPALNIKI. Czyli im wyższy IG produktu (w nim węglowodanów) tym większy skok cukru we krwi - i chętka na podjadanie.
Ze swojego menu wyeliminowałam cukier i białą mąkę i wszystkie produkty, które je zawierają a tłuszcz stosowałam w ilości do 2 łyżek na dzień i to bardzo dobrze na mnie zadziałało, bo nie tylko straciłam na wadze ale też przestałam mieć obsesje na punkcie jedzenia.
Jednak ostatnio w kilku przypadkach obsesje powróciły.
Tak miałam z plackami ziemniaczanymi, które okazuje się mają IG 90 (mimo, że smażone na teflonowej patelni bez tłuszczu), w wakacje trudno mi było wyhamować jedząc arbuza IG 75 a chętka na więcej pojawiła się przy kaszy mannej razowej na mleku IG 60.
Tak więc lista wydrukowana wisi na lodówce.
Sposobem na zjedzenie od czasu do czasu ziemniaka czy banana, które lubię jest łączenie produktu z wyższym IG z produktem z niższym IG ale stosuję to wyjątkowo.
chilipapryka
3 listopada 2014, 10:31100% się zgadzam z zapalnikami. Był czas, że uważałam, że wszystko można byle z umiarem. Po 2 latach obserwacji wiem, że nie prawda. I tez uważam że jest to mocno skorelowane z IG. Najlepiej mi się chudło pilnując nie kalorii a IG.
kala1212
3 listopada 2014, 10:26Fajny sposób z listą na lodówce :) Pozdrawiam i trzymam kciuki :)