Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Bajabongo i do przodu :)


Dzień dobry! :)

Wczorak zaliczyłam 6 trening z Ewką, pot lał się zewsząd... (uff)

Dziś 7 dzień i przerwa na regenerację mięśni. Musze przyznać, że minimalne efekty już są m.in. mam twardsze mięśnie brzucha i ud, a co najważniesze czuję się o niebo lepiej! 

Najgorszę, że celluit wylazł mi na nogach jeszcze bardziej....(strach)

Wewnętrzną część ud nawet nie skomentuje.... 

Ale cóż jak się człowiek zapuścił, żarł co chciał to nie bedzie lekko. Swoje trzeba teraz przejść. 

WAŻNE, ŻE ZACZĘŁAM ĆWICZYĆ a czas i tak minie prawda? ;)

To na tyle jeśli chodzi o ćwiczenia. 


Jeśli chodzi o dietę to jestem przeszczęśliwa bo wreszcie ruszył ten cholerny metabolizm! :D

5 posiłków dziennie, pokrzywa i zielona herbata zrobiło swoje. 

Dieta wciąż taka sama tj.

6.30 owsianka 

10.30 -  1,5 kanapki z razowcem, szyną i pomidorem + pół jaja na twardo

13.00 -  jabłko i banan

15.30 - 1,5 kanapki + pół jaja

17.30 - 18.00 -  obiadek pierś z kurczaka, kasza gryczana, papryka na sałacie z łyzeczką oliwy 

20.00 - kolacja siemie lniane z łyżką soku truskawkowego + pół banana + pół jabłka 

Mam weselicho za 12 dni więc jest to dodatkowa motywacja. 

Trzymajcie kciuki :)

Kiss kiss :*