Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zainteresowań mam zdecydowanie za dużo, patrząc na czas jakim dysponuję. Dlatego, ostatecznie, wszystko odkładam, leżę na łóżku i czytam książki lub słucham muzyki. Czasem znów siądę do islandzkiego, mandaryńskiego czy włoskiego i powtarzam to, czego się już nauczyłam. Ewentualnie narysuję/namaluję coś, albo wyjdę na spacer. Brak ruchu przez lata sprawił, że wyglądam tak, a nie inaczej. Jestem osobą, która praktycznie jest niezdolna do samomotywacji, co sprawiało, że do tej pory nie starałam się pozostać w aktywności ruchowej dłużej niż dzień. Do tego doszły problemy z tarczycą (prawdopodobieństwo wystąpienia nad/niedoczynności w najbliższych latach czy nawet miesiącach). Życzcie mi powodzenia

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 355
Komentarzy: 0
Założony: 8 czerwca 2021
Ostatni wpis: 12 czerwca 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Martyna0713

kobieta, 22 lat,

163 cm, 78.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 czerwca 2021 , Skomentuj

Bardzo martwiłam się o to, że nie będę w stanie oprzeć się słodyczom, czy tak naprawdę czemukolwiek podsuwanemu mi pod nos. Miałam nawet sen, w którym ktoś częstuje mnie krówką (czekoladową!), a ja ją zjadam i później czuję się jakbym zawaliła co najmniej swoje życie. 

Wstałam z ulgą, jeszcze bardziej zdeterminowana, żeby unikać słodyczy. I, co dziwne, one mnie nie kuszą już wcale. Tak samo jak alkohol, tak samo jak jakiekolwiek jedzenie poza jadłospisem. Najadam się, jestem bardziej żywa niż wcześniej. I jestem tak cholernie dumna z siebie, kiedy odmawiam słodkiego i kiedy patrzę na innych jak jedzą lody, a po mnie to najzwyczajniej w świecie spływa.

Wody piję więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie nadążam nieraz z uzupełnianiem wpisów, bo zwyczajnie nie wiem ile już zdążyłam wypić zanim sięgnęłam po telefon. 

Także, jak na razie, jestem z siebie bardzo zadowolona, pełna motywacji do próbowania dalej i mam nadzieję, że pozostanie tak przez dłuższy czas.

9 czerwca 2021 , Skomentuj

Myślę, że poradzę sobie z dietą i będę się jej trzymać. Już nie ciągnie mnie tak do słodyczy, jak kiedyś. Widzę je, czy to w szufladzie, czy wyciągnięte na stole u babci i nie mam potrzeby sięgać do nich. Zamiast ciastka, czekolady, czegokolwiek co nie jest mi tak naprawdę potrzebne - szklanka wody. 

Pić wodę jest mi trudno, co dziwne, bo hej, jestem człowiekiem, wody potrzebuję. I to nie tak, że wcześniej piłam słodkie napoje, że w ogóle wody nie piłam. Piłam, czystą wodę albo zielone herbaty, ale to była szklanka, dwie szklanki dziennie. I nagle z dwóch szklanek mam przejść do dwunastu na poziomie dziennym? Wiem, że z czasem nie będę wyobrażać sobie życia bez tego, ale teraz jest to co najmniej... męczące. 

Same ćwiczenia mnie chyba najbardziej przerażają. Czy im podołam? Czy nie poddam się w połowie? Czy nie będę zła na siebie za to i nie zrezygnuję wtedy z wszystkiego od razu? Mam problemy z biodrami, które często wykorzystuję jako wymówkę. Na tyle, że już sama nie wiem kiedy rzeczywiście mnie bolą, a kiedy tylko chcę, żeby mnie bolały. Kolejny problem, szczególnie, że chcę schudnąć z tych dolnych partii. Większe obciążenie przy ćwiczeniach. Ale ruch jest nakazany przez lekarza, tak samo jak zdecydowane nie-unikanie jakichkolwiek ćwiczeń. To mnie jakoś powstrzymuje przed poddawaniem się już teraz.

Jutro zaczynam ćwiczyć, jutro zaczynam dietę i jutro zaczynam w ogóle robić jeszcze więcej w kuchni niż wcześniej. Kolejny krok w dorosłość, kolejna pośrednia zaleta tej diety. (a przynajmniej tak osądzam na wstępie).

~Martyna





8 czerwca 2021 , Skomentuj

Właściwie odchudzanie zaczęłam dziś. Nie chcę czekać na kolejny poniedziałek i nagłe lenistwo. Zjadłam omleta, staram się pić wodę i rozciągnęłam zastane od dawna mięśnie. 

Póki co, motywacja istnieje, co więcej, trzyma się całkiem dobrze. Szczególnie, że plan jest już kupiony i naprawdę szkoda teraz zrezygnować z tego wszystkiego (staram się nie przypominać sobie o możliwości zwrotu. Nie chcę pamiętać). 

Później zapewne zawędruję na spacer, żeby ponownie ruszyć mięśniami dalej niż do lodówki.

Zaczynam w czwartek, więc jutro szykuje się podobny dzień do dzisiejszego.