Chcem się z wami podzielić moim dniem dzisiejszym. Rano gdy wstałem dostałem ataku paniki że na komunii siostry ciotecznej samo niezdrowe żarcie będzie i nawet myślałem nad proszkiem do pieczenia/surowym ziemniakiem(wiem pojebane i teraz się śmieje xD) ale zacisnołem zęby zjadłem normalne śniadanie czyli (5 lyżek płatków, lyżka otrąb żytnich i łyżeczka siemienia + łyżka proszku budyniowego krówkowego+ pół szklanki mleka1.5% i pół gruszki ) na drugie lody zrobione z 100 g jogurtu, 50ml mleka, lyżeczki kakao i 2 brzoskwinek do tego schrupałem marchew. Ok 650 kcali to wszystko. A na komunii pozwoliłem sobie na sałatke grecką z fetą bez oliwy, cezara z sosem musztardowym, 3 plastrysuchej pieczeni z sarny robionej przez wujka pyszna i plaster jego pasztetu, talerz rosołu z makaronem, pare winogron, 2 lampki wina białego, 3 łyżki bigosu/czyli przez cały dzień ok 2000-2200 a normalnie jem 1700-1800 czyli luzacko się czuje bo stabilka ok. Drugiego dania nie jadłem bo i tak był schabowy a ja smażonego nie jem. Było zajebiście :) jedynie zimno na mszy było. A nwm czemu ale wogóle nie zjadłem ciasta/tortu bo zero ochoty ciągle bez jakiejkolwiek ochoty na słodycze wmusić mi chcieli ale ja wogóle nie czuje potrzebe a jak czuje to mi styka gorzka od wawela:3 ja słodycze jem oczami i czuje ok się. Ale myśle upiec maślankowe z rabarbarem i skusze się napewno bo mnie to nie zabjie. Walczmy z obsesjami i ed.
Magdalenananie
26 maja 2015, 08:50Trzymaj się i nie popadaj w takie paranoje . Przynajmniej się staraj. :) Jak dla mnie , wiem że to nie łatwe, możesz odpuścić sobie sprawdzanie tego co jesz. :) Bo nie zawsze je się dużo, a to "od czasu do czasu" nijak wpływa na ogół diety. Tyle co na podkręcenie metabo.