Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Bolesna prawda


No tak, tydzień z Vitaliuszem i zostałam postawiona przed faktami... moją największą zmorą jest wieczorne podjadanie. Schemat wygląda tak: cały dzień jest ok - wszystko na dobrej drodze, a po godz. 18 totalna masakra :/  Macie jakieś sposoby na zagłuszenie swoich ciągot do jedzonka? I nie chodzi tu o głód tylko zwyczajne, dręczące "mam ochotę"
Wiem, powiecie - weź się w garść kobieto, przecież to Ty chcesz schudnąć i nikt nie pcha Ci jedzenia na siłę, ale to nie takie łatwe.
To koszmar jakiś jest. Aaaaaa! 
  • herbaciarka1

    herbaciarka1

    31 lipca 2011, 15:05

    mam to samo! takie "ooo, ktos napisał o slodyczach... zjadłabym wafelka". Rady nie mam na to, sama nadal z tym walcze. usiluje sie zaspokajac podobnymi produktami. Wiec jak wieczorem mam ochote na slodkie, to sypije mleko z lyzka kakaa, albo zjadam morele suszone czy figi. A poza tym wydzieliłam sobie polke w lodowce tylko moja :). i tylko z niej moge jesc :)