Powiem szczerze, że w trakcie praktyk wizażowych, kiedy uczestniczę w procesie tworzenia makijażu na pokaz mody nie mam czasu na jakiekolwiek jedzenie. Zjem śniadanie, drugie śniadanie dopchnę zanim modelki się zejdą, ale gdy zacznie się praca to nie ma czasu nawet na dwa łyki wody (na łyk może i jest, żeby nie było). Nie ma opcji na jedzenie na ciepło, a robienie kanapek "na zaś" to nie ja ;) Kończy się na tym, że o 23 wracam do domu i muszę jakoś nadrobić te kalorie, bo padam z nóg (ból stóp, kręgosłupa i GŁÓD). Co prawda kolacja mimo, że syta i czasami całkiem spora wciąż dietetyczna - żadnych mrożonych pizz czy chińskich zupek! Niestety jedzenie jest późno w nocy co ma swoje niezdrowe konsekwencje :( Ale cóż poradzić! Na szczęście jest to tylko góra 2 razy w miesiącu, toteż nie będę pokutować za to aż tak bardzo ;P A jak tam u was? Zdarza wam się przez pracę, naukę, szkołę "omijać" dietę?
Karolina.56
15 marca 2013, 04:09Ja często łapię się na tym, że w przeciwieństwie do większości ludzi, to w wolne dni jem lepiej i uważniej. Mam czas, by dbać o siebie jeszcze bardziej ;) No a jednak zazwyczaj ludzie folgują sobie w weekendy. Natomiast jak mam w pracy cieżkie dni, to zdarza się to, o czym piszesz.